sobota, 5 listopada 2016

Przechadzać się z ChADem.

Grupowe wyjście na karaoke wypadło wyśmienicie. To kolejny dowód na to, że ludzie z mojej grupy potrafią dobrze się bawić. W takich momentach znów narcystycznie cieszę się, że mogłam zrobić coś dobrego dla innych i stworzyć taką grupę. Dawno już z nimi nie wychodziłam, od wakacji. Moja koleżanka z mężem i druga koleżanka także przybyli. Byli pod ogromnym wrażeniem innych, a inni pod ich wrażeniem. Towarzystwo świetnie i bardzo sprawnie się zintergrowało.

Musiałam wrócić wcześniej  niż inni, bo dzisiaj przyjechały do mnie w odwiedziny moje dwie siostrzenice z dziećmi i mężem jednej z nich. Spać położyłam się nad ranem, bo jeszcze siedzieliśmy z Grześkiem. Rano jakoś zwlekłam się z łóżka i migiem po zakupy i sprzątnąć chałupę. Bród i bałagan miałam niesamowity. Na szczęście tak się umówiłam z siostrzenicą, że gdy przyjechali, wszystko było już gotowe, łącznie z kącikiem zabaw dla dzieci. Zostały jeszcza haloweenowe ozdoby i balony. Farby, bibuła, jakieś takie rzeczy, więc dzieci od razu zaczęły zabawę. A my rozmawialiśmy dość żywiołowo, zgodnie z naszym rodzinnym temperamentem, który jak wiadomo bywa zdradliwy. Szkoda, że byli tak krótko.
Cieszę się, że podjęłam wyzwanie i oddzwoniłam do siostrzenicy, zapraszając ich jednak do siebie.
To było dojrzałe. Trudne jak zawsze, ale rozumiem już o co chodzi w tym wszystkim.

Na pewno na to, jak mi się podejmowało moich gości, miał ogromny wpływ wystrój mojego mieszkania. Teraz naprawdę można czuć się w nim bardzo przytulnie. I po moich gościach widać było, że dobrze się tu czują.  Potrzebuję jeszcze skądś jednego a najlepiej dwóch foteli. Dużego lustra, bo mam jedynie to w łazience. I na razie tyle. Ale to już kolejna inwestycja, nie tym razem. Może w nowym roku. Zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz