piątek, 10 marca 2017

To dalej w drogę...

Cóż, z G. nic nie wiadomo. Pominę ten temat po prostu.
Czas jakoś się zbierać. Teraz Liv. Od poniedziałku do pracy i ostra robota do końca tygodnia. To właśnie ten okres kiedy się dzieje najbardziej. Praca od rana do nocy, łącznie z weekendem.
Może w końcu się rozruszam. Poczuję się "użyteczna". Obym tylko dała radę, ale dam, bo dlaczego mam nie dać.

Czy coś planować na przyszłość? Gdzieś zmierzać? Nie wiem. Zacznę wychodzić do ludzi. Czas pokaże. Fajnie byłoby być dla kogoś ważną, chcianą. Byle tylko ze wzajemnością. Bo tak to tylko ciężar. I to dla obu stron.

Początek roku miałam wyjątkowo fatalny. Aż trudno w to uwierzyć.
Wydaje się, że gorzej być nie może. No, ale jestem, oddycham, żyję, więc nie mam wyboru. Trzeba te życie jakoś sensownie przeżyć.

1 komentarz: