wtorek, 27 września 2011

Borderline

Wczoraj byłam na izbie przyjęć. Lekarz odesłał mnie do mojej lekarki. Ok. Wróciłam do pracy o 14stej. Czułam się już lepiej, bo zostały mi tylko dwie godziny pracy, o 16stej wychodziłam na sesje.

Ciężko u mnie z pieniędzmi. Bulimia znacznie przerzedziła mój budżet. Poczyniłam także troche nieplanowanych zakupów. Do ostatniej chwili nie miałam pieniędzy by zapłacić za terapię za wrzesień. Pożyczyłam od kolegi z pracy. Pomyślałam, że to naprawdę znacznie utrudnia mi życie, ten dodatkowy wydatek na terapię. Pomyślałam, że to dobry moment,  żeby zapłacić za ten miesiąc i już nie przyjść.

Kiedy powiedziałam o tym mojemu terapeucie, ni z tego ni z owego zaczął mówić do mnie, że jestem chora, że jestem bardzo chora, że się rozpadam, że on nie może pozwolić na przerwanie terapii. Bardzo dużo mówił, jak nie on, jak nie psychoanalityk. Powtarzałam, żeby tak nie mówił, że nie  mogę tego słuchać, że to nie prawda. Że coś się z nim stało. Spytałam czy się superwizjuje. Powiedziałam mu, że się go boję, że dziwnie się zachowuje. On na to, że być może zachowuje się inaczej, bo dużo mówi ale to dlatego, że chce mnie zatrzymać w tej terapii a z superwizji korzysta.

Powiedział, że ma do mnie serce, że nie wypuści mnie z terapii. Powiedział, że kilka lat temu, kiedy przyszłam do przychodni, w której był na stażu, nie chcieli mnie do żadnej grupy, nie chciał mnie też nikt z terapeutów, a on się podjął leczenia mnie i nadal pozostaje przy tej decyzji.

Spytał mnie o moje finanse, żebym szczerze powiedziała jak jest. Powiedział, że nie weźmie pieniędzy za wrzesień, że zapłacę później. Powiedziałam, że wolę zapłacić niż te pieniądze przejeść z powodu bulimii.
Przystał na to. Powiedział także, żebym nie martwiła się o pieniądze na następny miesiąc, że jakoś to poukładamy, że mogę zaproponować coś. Natomiast on póki co proponuje drugą sesję w tygodniu, i że tu kwestię finansową jakoś też rozwiążemy.

Wyszłam z gabinetu pełna podejrzeń co do mojego terapeuty choć znamy się od kilku lat. Powiedziałam mu wychodząc, że pójdę do mojej lekarki ( z którą on się zna) i opowiem jej wszystko to co mówił.
Skontaktowałam się też z moją znajomą, która jest długoletnią, doświadczoną terapeutką i superwizorem. Opowiedziałam wszystko, ale ona uspokoiła mnie mówiąc, że mój terapeuta postępuje prawidłowo. Powiedziała też, że bardzo dobrze, że jestem czujna i że zwróciłam się do niej, bo to świadczy o jakiejś mojej zdrowej części, która próbuje upewniać się co do tego co jest prawdziwe.

Dzwoniłam dzisiaj do mojej lekarki, jutro rano idę do niej na wizytę. Jej też wszystko opowiem.

4 komentarze:

  1. gg:9595937
    rozważam prawdopodobieństwo... że też mam bordeline

    napisz, pogadamy
    (chce się upewnić...)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Nie jestem specjalistką od diagnozowania BPD. Na początek wybierz się do lekarza, ok?

    OdpowiedzUsuń
  3. dziwny ten teraputa, z innej beczki jeśli to nie tajemnica ile płacisz za sesje? 2x w tyg?

    OdpowiedzUsuń
  4. napisz jeśli to nie jest zbyt prywatne co on Ci właściwie mówił?

    OdpowiedzUsuń