wtorek, 13 września 2011

Nie wiem sama

Hm..Wiecie, zawsze byłam nastawiona na autodestrukcję. Potem było kilka lat ciszy przed burzą i tego lata BUM!, wszystko szlag trafił. Myślałam, że ramy, w których się poruszam, pewne zasady, że one są moje. Tymczasem okazało się, że tak nie jest. Po jakimś czasie stały się ciężkim brzemieniem. To podporządkowywanie się im tak mnie zmęczyło, że tego lata postanowiłam zbuntować się przeciw wszystkiemu.

Okazało się, że jednak autodestrukcja nie przychodzi mi już tak łatwo. Przez ostatnie lata terapii nauczyłam się wchodzić w głębsze relacje. Nie zauważyłam tego, ale właśnie wczoraj mój terapeuta mi to uświadomił. Chodzi o to, że żadnej znajomości w ostatnich latach nie zerwałam. Mimo ogromnej ambiwalencji uczuć do tych osób.

No i teraz puenta. Skoro potrafię tak wiele energii włożyć w to by coś zniszczyć, to może umiałabym coś na tej energii zbudować. Nie wiem co miałabym tworzyć. Czego chcieć. Mam 34 lata. Wydaje się, że mam tak mało czasu, a wszystko wymaga długodystansowych działań.

Ludzie w moim wieku mają rodzinę, coś mają. A ja? Mam dwa kochane koty, mieszkam ze współlokatorką w wynajmowanym mieszkaniu i dopiero uczę się żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz