poniedziałek, 19 grudnia 2011

Chcę do domu.

Przeważa we mnie smutek. Jestem zmęczona nastrojami mojej współlokatorki. Cierpi na bezsenność i bóle głowy. Stąd bardzo często miewa podły nastrój, który odbija się na mnie. Doszło do tego, że wstając rano, czy też wracając do domu po pracy bywam zlękniona, bo nie wiem w jakim nastroju ją zastanę. Jestem tym zmęczona. Kiedyś już jej powiedziałam o tym. Przez jakiś czas było ok. Teraz znów jest to samo. Nie mam siły na rozmowy. Jeszcze do tego mój kolega z pracy znów mi dokucza. A ponieważ nie przyjmuję jego zalotów dzisiaj na moje cześć powiedział: "nie witam się z wieśniarami".

To już mnie przerasta. Na każdym kroku trzeba być czujnym co do relacji, bo mogą nas zniszczyć. Na warsztatach asertywności uczyli nas umiejętnego stawiania granic. Z kolegą sprawę wyjaśniliśmy sobie już jakiś czas temu, kiedy to przeniosłam się do innego pokoju. Jednak popełniłam błąd i po kilku miesiącach spokoju, zaczęłam z nim rozmawiać, pozwalając mu na jego głupie gadki. Teraz znów się rozkręcił i wszystko wróciło do punktu wyjścia. A zatem popełniłam błąd.

Wszystkiego trzeba się wciąż uczyć na nowo. Wciąż powtarzać. Staram się pamiętać o tym, że ja też nie jestem idealna.

Jestem taka zmęczona. Chciałabym być teraz w domu i spać. Albo nie. Oglądać jakieś śmieszne filmy i śmiać się, a potem płakać. Płakać nad sobą, bo wygląda na to, że najlepiej i najbezpieczniej jest mi ze sobą. To smutne.

3 komentarze:

  1. Z tymi nastrojami współlokatorki to jak z lustrem lub chorobą zakaźną ona zły nastrój i Ty zły nastój. Bardzo dobrze to znam, wchodząc w jakiekolwiek relacje nie zawsze nacechowane uczuciowo, tak się dzieje. Niestety nie znam skutecznej terapii, "trzymać dystans" nie istnieje w moim słowniku.
    A facetowi powiedz, żeby się odwalił i ignoruj go.

    OdpowiedzUsuń
  2. Współlokatorka wczoraj przyniosła mi prezent. Mam wrażenie, że ona zdaje sobie z tego sprawę, że przegina stąd robi mi co jakiś czas miłe niespodzianki. Hm.. Mimo wszystko muszę z nią delikatnie porozmawiać. A kolegę mam ochotę walnąć w gębę, debila jednego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. od czasu do czasu o jeden krok za dużo - oddajemy innym; zawiedzeni zmykamy do swojej norki; trzeba umieć sobie darować - jaki świat byłby nudny bez napalonych :-)
    część ludzi tylko się mija - nawet samych siebie nie spotykają przyjaźnie; co cię to obchodzi sami sobie mówią :-)

    OdpowiedzUsuń