piątek, 30 grudnia 2011

Wytrwałość.

No więc blender kupiony, waga kuchenna również. Pojemniki na żywność, by zabierać ze sobą do pracy odmierzone porcje posiłków. Kupiłam także słodzik w płynie - do koktajli z mrożonek. Od niedzieli zaczynam dietę. Hm... zastanawiam się, czy uda mi się być konsekwentną. Raczej taka nie jestem.

Zatem ta dieta jest dla mnie pewnego rodzaju sprawdzianem wytrwałości. Wytrwałość to dobra cecha. Dobrze ją w sobie pielęgnować.

Teraz chodzi o konsekwentny sposób odżywiania się, kiedyś może będę potrafiła być konsekwentna w czymś innym. Tak właśnie myślę. Czy aby na pewno dobrze? No cóż, będę miała okazję się o tym przekonać.

A zatem nie tyle idę na dietę co ćwiczę wytrwałość. Cóż za szlachetna motywacja :)
Zrzucone kilogramy, smukła sylwetka to właściwie jedynie produkt uboczny moich starań.

Kiedy to piszę uśmiecham się do siebie. Grunt to rozsądna argumentacja :)

A kiedy już będę posiadała ten cenny dar jakim jest wytrwałość, myślę, że i cierpliwość także, to wtedy co?

Hm...No cóż moja wyobraźnia tak daleko nie sięga. Pomyślę o nowych wyzwaniach, kiedy będę już bliżej celu.

4 komentarze:

  1. "Zrzucone kilogramy, smukła sylwetka to właściwie jedynie produkt uboczny moich starań." - czy to aby nie próba racjonalizacji? Mimo wszystko uważaj... Tak przewrotne są oblicza bulimii, że już sama nie wiem które zachowania są nią, a które nie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś napisałaś, że bulimia jest próbą KONTROLI. A moze przeczytałam o tym w innym miejscu? nie wiem, nie pamiętam dokładnie. Chodzi mi o to, czy oby ta Twoja próba wytrwania w "racjonalnej diecie" nie jest nia własnie - bulimią? Sama gubię się juz w tym wszystkim. nie wiem jak to ogarnąc, zrozumieć... kontrolować, ustalać, planowac? czy płynąć z prądem? ale czy płynięcie z prądem nie jest zarezerwowanie dla ludzi zdrowych? a my - "naznaczeni" - żeby przetrwać, nieustannie musimy tworzyć te nasze doskonałe plany? a co, jesli znowu nie wyjdzie??? własciwie sama już nie wiem o co mi chodzi...
    cieszę się, że trafiłam tutaj... mysłałam, że moje problemy mam za sobą. jednak nie... dziękuję, że nazwałas to, co czułam, a czego nie umiałam wyrazić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Odnośnie pierwszego komentarza. Oczywiście mocno ironizowałam pisząc o zrzuconych kilogramach. Jest to jak najbardziej przeze mnie racjonalizowane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do drugiego komentarza: Nie wiem, zobaczymy. Współpracuję z dietetykiem, który wie o bulimii. Na pewno jest to coś nowego, bo przygotowywałam się do diety tygodniami. Nie chcę by dieta stała się moją nową religią. Dlatego już planuję inne zajęcia. Zobaczymy. Dzięki, że piszecie. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń