piątek, 13 stycznia 2012

Pomieszanie

Wczoraj miałam jakiś taki kryzys. Uznałam, że za dużo siedzę na forach, że zbyt się emocjonalnie angażuję, że zbytnio zależy mi na akceptacji.

Im bliżej ludzi podchodzę tym bardziej niespokojna się staję. Wciąż nie wiem czego się po nich spodziewać no i po sobie co gorsze. Kiedy obrywam po nosie natychmiast zwijam się w kłębek i szczelnie zamykam. Krzyczę wtedy NIE PODCHODŹ! NIE RÓB TEGO!. I wtedy pojawia się jakaś czarna rozpacz i szybko chcę się gdzieś ukryć.

Myślę sobie wtedy: "Panie Michale niech mnie pan ratuje. Ludzie są tacy źli, chcą mi zrobić krzywdę. Oni na pewno chcą mnie skrzywdzić!" I wtedy przypominam sobie, jak mój terapeuta pyta: "Proszę mi powiedzieć czego się pani dokładnie boi?" Na chwilę kompletnie głupieję. "Nie wiem" - mówię. "Nie mam pojęcia. Po prostu czuję, że chcą mnie skrzywdzić." "Ale gdyby mogła to pani nazwać, to co to może być" - mówi terapeuta. Znów dębieję. "Nie wiem, cholera nie męcz mnie, nie wiem."

"Nienawidzę ich" - wykrzykuję. "Nienawidzę tych... tych... debili!, tych głupków, tych potworów! Co oni sobie myślą? Że mogą ze mną zrobić to co chcą? Nie pozwolę nie pozwolę im na to". Zaczynam płakać... "Tak tęsknie za drugim człowiekiem" - wyznaję. "Tak bardzo chciałabym mieć prawdziwych przyjaciół." No ale przecież Pani ma. Zdaje się , że A. i G, i D. i G. bardzo panią lubią. Często pani opowiada o nich i wynika z tego, że jesteście sobie bliskie. A pani szefowie? Od zawsze Panią wspierają. A rodzina? A współwyznawcy? Zdaje się, że ma pani wokół siebie dużo przyjaznych osób"

Uspokajam się. Miejsce histerii zajmuje spokój i refleksja. "Tak, pamięta pan jak byłam w szpitalu i jak wszyscy mnie wspierali?" "Tak, nie jestem sama. Tylko... skąd ta pustka we mnie?" "Być może warto się nad tym zastanowić" - odpowiada Pan M.

No więc myślę. I nic mi nie przychodzi do głowy. Zupełnie nic. I znów ten lęk powraca i znów jestem przekonana, że za drzwiami jego gabinetu czeka na mnie złowrogi świat. "Może jeszcze nie czas na rozumienie proszę Pani. Może jeszcze nie czas".

2 komentarze:

  1. Wiem, ze to może być przerażające ale spróbuj pozwolić by ta pustka w Tobie pobyła, zobacz co się stanie, może nie bedzie tak strasznie. Trzymam kciuki za przebrniecie, bo po drugiej stronie jest życie bez pustki. Ja wlasnie do tego dotarlam i nie posiadam sie ze szczescia, ze nie musze zamykac sie w szczelnym murze gdy kto mi powie cos raniacego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pobyłam sobie z tą pustką i nic złego się nie stało. Myślę, że czasem dopadają mnie jeszcze stare mechanizmy ale ja już nie jestem ta sama :)

      Usuń