środa, 25 stycznia 2012

Szukam przyczyn

Nauczona terapią staram się dotrzeć do przyczyny mojego złego samopoczucia. Aczkolwiek z uporem maniaka wypytuję wszystkich znajomych "zaburzonych" czy im się w ostatnim czasie nie pogorszyło jakoś, próbując zrzucić winę na pogodę.

Mój terapeuta, kiedy składałam coś na warunki pogodowe albo napięcie przedmiesiączkowe uśmiechał się i mówił, że owszem można by tak pomyśleć i tak to zostawić tylko to niczego nie zmieni.

Ach ci analitycy. Jeśli zacznę grzebać w tym co siedzi w mojej głowie to co mi to da?

Czuję wyraźną złość na ludzi. Ale nie wiem czy to jest pierwotne uczucie, czy raczej jakaś maska, pod którą czai się lęk. To drugi tydzień, kiedy tak mną chwieje.

Po raz drugi już w dniu dzisiejszym przyszła mi do głowy myśl, że obniżony nastrój związany jest z pracą. Za ponad miesiąc rozpoczynamy duży projekt, który będzie wymagał ode mnie pracy po 12 godzin na dobę przez 8 dni w tygodniu. Będzie to praca wykonywana w dużym napięciu psychicznym, w ciągłym kontakcie z ludźmi. Będzie wymagała ode mnie dobrej formy fizycznej i psychicznej, koncentracji, uwagi, radzenia sobie ze stresującymi sytuacjami, umiejętności społecznych itd.

Tak, myślę, że o to może chodzić. Do tej pory mnie dziwi, że zaczynam przeżywać coś dużo wcześniej przed tym jak to się wydarzy. Podobnie rzecz się miała z urlopem terapeuty.

Hm... poczułam ulgę nawet jakąś. Czyżby to było to? Dziwne.

2 komentarze:

  1. Znam te samoanalizy:) moze tez jesteś zła ze terapeuty nie ma z Toba w tak trudnym momencie

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro poczułaś ulgę,to może trafiłaś w sedno.

    OdpowiedzUsuń