poniedziałek, 19 marca 2012

I co dalej...

Kiedy kończyłam pisać ten wczorajszy wpis, rozumiałam już, że to co się zadziało w sobotę między mną a T. było chwilowym powrotem do przeszłości, do tych nas sprzed dziesięciu lat, do tej tęsknoty za nami przepełnionymi uczuciem do siebie.

T. zadzwonił do mnie wczoraj. Poprosił o spotkanie. Powiedziałam, że nie jest to najlepszy moment na spotykanie się, kiedy tych emocji we mnie tak wiele ostatnio.
Potrzebuję spokoju, potrzebuje się wyciszyć i pomyśleć co z tym wszystkim robić dalej.

Powiedział, że nie rozumie. Próbowałam wytłumaczyć ale ciężko mi było wyartykułować to co mi chodzi po głowie. Nie rozumiał, że to mnie tak wiele kosztuje, że to mnie wszystko zaskoczyło, że nie jestem kobietą, która żyje chwilą, tak jakby on chciał, ale muszę mieć wszystko w miarę przemyślane. Mi już nie chodzi o ten haj. Owszem było miło przez te ostatnie dwa dni, ale ja nie jestem już młodą dziewuszką, która lubi się ekscytować takimi sytuacjami. Fajnie, że nasze uczucia ożyły, ale ja dzisiaj jestem już innym człowiekiem, a on innym mężczyzną. Między nami dziesięcioletnia luka. Nie wiem jakie on ma dzisiaj wartości, co lubi, jak spędza wolny czas, on nie wiem jak dla mnie ważny jest obszar duchowy i zasady, które wyznaję.

Powiedział, że właśnie chce mnie poznać i prosi o spotkanie. Odrzekłam, że potrzebuję czasu i nie wiem ile to potrwa. Stanęło na tym, że on poczeka, że będzie czekał.

Ok. Tymczasem ja na terapii ustaliłam z terapeutą, że postaramy się przyjrzeć mojej złości, tym jak ona we mnie powstaje i co z nią robię. Jeśli chodzi o tego terapeutę, czuję ogromna różnicę, że to nie analityk. Moim zdaniem jakoś tak za dużo mówi:) To taki coaching bardziej, czy psychoedukacja.

Na razie jestem pełna nieufności co do jego metod terapeutycznych. Staram się ustalić, czy on dostrzega moje rzeczywiste potrzeby i problemy.

2 komentarze:

  1. a nie uwazasz ze to Ty powinnas te potrzeby sama wlasciwie nauczyc sie rozpoznawac? Terapeuta powinien Ci "tylko" towarzyszyc.
    Czy to nie tak troche jakbys "zwalala" na niego odpowiedzialnosc za to czy dostrzeze czego potrzebujesz i da Ci zlota rade jak do tego dojsc?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzi mi troszkę o coś innego. Mam na myśli to czy on mnie "czuje". Może źle to nazwałam.

    OdpowiedzUsuń