piątek, 6 kwietnia 2012

Daję radę.

Jestem tu od wtorku. Pierwsze dni w hipomanii. Przydzielili mi fantastycznego, młodego lekarza, który bardzo o mnie dba i bardzo solidnie się mną zajmuje. Przychodzi, siada na moim łóżku i rozmawiamy sobie. Dziś spytał mnie czy chciałabym dłużej porozmawiać na osobności. Powiedziałam, że nie wiem co miałabym mówić, że nie mam nic do powiedzenia. Że jakoś tak tu siedzę bezmyślnie i to mi wystarcza. Powiedział, że chyba rozumie, że chyba to jeszcze nie czas.

Namawiał mnie bym wzięła przepustkę na ten wolny, świąteczny czas. Odmówiłam. Nawet nie chcę by ktoś mnie odwiedzał.

Hm, właśnie wpadły chłopaki- koledzy z oddziału. Jeździli do sklepu po zakupy. Zawołali mnie do siebie i dali mi kwiaty :))))

10 komentarzy:

  1. Ciekawie czyta się Twój blog. Mam wrażenie, że jesteś osobą bardzo silną i rozsądną, poukładaną. Mam wrażenie, że nie potrzebujesz szpitala, tylko wakacji. Sama nie wiem.
    Tylko zastanawiam się, czemu tak się od razu sama oskarżasz, masz poczucie winy, np: upiłam się, wydałam kasę... Wszystko jest dla ludzi.
    Siedzę teraz w nocy, szukam pocieszenia w necie. Też nie mogę pozbyć się żalu, jednak to złożony problem, nie do rozwiązania raczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuje się pod tym, co powyżej.
    I wszystkiego dobrego z okazji świąt dla blogerki i wszystkich czytających.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiecie ja czuję się tu bezpiecznie. Czuję się zaopiekowana. Byłam już taka zmęczona...

    OdpowiedzUsuń
  4. Szpital jest ok na jakiś czas, czas zamieszek egzystencjalnych, boju o tożsamość; poddaje obróbce. Pamiętaj, żeby się nie zasiedzenie, żeby nie wpaść w ten kanał terapeutyczny, leczenie na pełny etat.

    OdpowiedzUsuń
  5. jestes w zamknieciu, wsrod innych chorych, niejako "zniewolona", lekarze sa tam obok Ciebie BO SOBIE ZAGRAŻASZ.
    To postrzegasz jako opiekę? Tzn tak, pewien poziom opieki jest realizowany, ale nie sadze, ze w takich sferach i z taka glebokoscia na jaka liczysz.

    Smutne, ale wiem, ze czasem szpital jest konieczny. Jednak mam poczucie, ze ty bardzo chcesz potrzebowac szpitala. Lubisz byc znieowolona? ;) Pytam troche ironicznie, bo wiemy ze na siadomym poziomie nie o to cie chodzilo...

    Dlaczego tak malo wierzysz w swoje kompetencje/skutcznosc? Tak jakby wszystko co wokol ciebie nie moglo byc mile, fajne, adekwatne, wartosciowe.
    Pyatnie na ile takie nie jest a na ile ty nie pozwalasz zeby takie bylo? Ilez to razy dzialo sie cos milego, bylas z siebie dumna zeby za chwile to podwazyc przygodnym seksem czy zagluszyc alkoholem?..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawi mnie, czy autor(zy) powyższych komentarzy mają dostęp do historii w realu, czy znają tę/taką szamotaninę tylko z bloga. Bo jeśli to drugie, to może odrobinę mniej tej hucpy? Wśród wielu rzeczy, od których pragnie się odpocząć, zazwyczaj królują złote rady tego typu.

      NIE, szpital psychiatryczny to nie jest wyłącznie miejsce izolacji jednostek zagrażających własnemu lub czyjemuś bezpieczeństwu. Również, ale nie wyłącznie i chyba mimo wszystko nie przede wszystkim.

      TAK, nie jest dobrze "zasiedzieć się" w szpitalu (jakimkolwiek) i strukturach terapeutycznych wtedy, gdy da się tego uniknąć.

      NIE, nie zawsze da się uniknąć.
      NIE, nie da się tego ocenić z zewnątrz. Ba - najwnikliwsza ocena od środka obarczona jest zawsze ryzykiem błędu. Generalnie w ogóle trudno oceniać inaczej niż patrząc wstecz.

      Więc pokory, ludzie.
      Po-ko-ry.

      Usuń
    2. jaka to autorka bloga jest silna, jak to wspaniale sobie radzi, jak to umie sie soba zaopiekowac... Poczytaj jej wypowiedzi na forum bpd czy tez tutaj na blogu. Jest silna w trwaniu w chorobowej destrukcji, w niszczeniu samej siebie, tak. Czasem jakas zdrowa czesc przeziera w jej slowach, ale szybko jest tlamszona czyms szkodliwym.
      Czy mowiac o jej sile nie wzmacniamy tylko mechanizmow ktore oparte sa na "jestem niegrzeczna, ludzie sie wokol mnie pojawiaja i glaszcza po glowie a o to przeciez mi chodzi"?

      Oczywiscie ze szpital jest potrzebny, nawet zeby "odpoczac" niezaleznie jak to rozumiemy. Jednak mowienie tylko o tym ze ok, byl potrzebny, nie jest tu sednem. Pytanie co sie pod ta potrzeba kryje. Fakt ze autorka pewnie nie ma teraz najmniejszej sily/ochoty w to sie zaglebiac, potrzebuje sie zdystansowac, odpoczac. Ale nie negujmy wypowiedzi ktore w jakis sposob ukazuja "obce" spjrzenie z boku, bo uwazam ze w niejednej wypowiedzi jest czesto ukrytych wiele prawd. A im bardziej sie na nie burzymy i negujemy, tym wiecej tych prawd nie chcemy dopuscic do swiadomosci. Kiedys Perfekcjonizm do nich dotrze, jeszcze nie czas.

      Nie majac pojecia jakie osoby zabieraja glos w dyskysji, nie oceniaj. Bo mozna sie bardzo pomylic zanizajac czyjes doswiadczeni(e)a:)

      Usuń
    3. Niczyjego doświadczenia nie zaniżam i nie oceniam - bo nie mam w zwyczaju oceniać czegoś, czego nie znam. Oceniam wydźwięk komentarza jako takiego: hucpa czystej wody. Jeśli są jakieś dane, które powinnam wziąć w tej ocenie pod uwagę, chętnie je poznam.

      Pytanie, czy autorka w tej właśnie konkretnej chwili prosi o bonusową psychoanalizę, czy raczej wręcz przeciwnie. Bo może np. na dzień dzisiejszy potrzebuje głównie zwykłego wsparcia w niełatwej sytuacji.

      Na każde słowo jest czas i miejsce. Mnie się wydaje, że to dyskusja na kiedy indziej. A nierozważnym słowem można też wyrządzić krzywdę, nie tylko dobro.

      Usuń
  6. iza tak trzymaj!
    anon.poczytajcie o potrzebie spokoju i przenieście się na zewnątrz ze swoimi! rozdrażnieniami; przyjdzie pora na dyskusje; teraz rozwalacie dziewczynę, która prosi o czas;
    Te kwiatki były dobrą niespodzianką - świetnie, ze się nie zatrzasnęłaś;
    Oszczędzaj doktora :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero przeczytałam te komentarze. nie wiem co napisac. mysle, ze kazde z Was ma rację. Ja chwilowo wysiadam z pociagu odpowiedzialnosci i obowiazku. Zwyczajnie nie mam juz sily na te wszystkie dywagacje.

    OdpowiedzUsuń