czwartek, 26 kwietnia 2012

Nowy chłopak

Troszkę słabo ze mną. Wczoraj zemdlałam i dostałam silnych drgawek. Gdy się ocknęłam przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem i kim są ludzie, którzy biegną w moim kierunku. Przez te kilka sekund miałam jakiś piękny sen, że jestem gdzieś w innym miejscu. Było mi tak dobrze. Zabrali mnie do zabiegowego. Zmierzyli ciśnienie, pobrali krew, przyszła moja lekarka i internistka zbadały mnie. Powiedziałam, że właściwie mam już od jakiegoś czasu silne zawroty głowy przy wstawaniu.

Dzisiaj robili mi ekg, eeg, ctg i zamontowali holter do pomiaru ciśnienia. Mierzy mi je co pół godziny. Dziwne uczucie.
Dziś po raz pierwszy, odkąd jestem w szpitalu zasnęłam w dzień. Czułam się naprawdę bardzo słaba.

Ogólnie jestem dużo spokojniejsza. Niepokój zniknął. Zaczęłam odczuwać nudę, ale do życia nie chce mi się jeszcze wracać.
Jutro przyjeżdża mnie odwiedzić nowo poznany chłopak. Poznałam go w zeszłe wakacje. Utrzymywałam kontakt co kilka miesięcy przez sms. Dziś odezwałam się do niego. Spytał, czy nie miałabym nic przeciwko, gdyby mnie odwiedził. Pomyślałam, że nie. Tak też odpisałam. Chłopak też młody. 27 lat.

No cóż, będzie się czym poekscytować przez jakiś czas.

5 komentarzy:

  1. Zastanawiam się na ile znaczący jest tytuł bloga w kontekście pojawienia kolejnego faceta podczas hospitalizacji. Mozna się zastanawiać też nad tym tytułem w kontekście zarówno hospitalizacji jak i mozliwości komentowania tutaj.
    Czy jest to taka skierowana prośba, abyśmy my Cię 'zatrzymywali', czy pobyt z w szpitalu aktualny ma na celu to zatrzymanie - a jeśli tak, to własnie jak to rozumieć w powiązaniu z tymi przewijającymi się facetami....

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś jeszcze to zemdlenie mnie zastanowiło, bo jest to rodzaj zatrzymania, i to taki radykalny raczej - odcięcie świadomości na moment, spadek ciśnienia - dbaj o siebie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Mar, myślę, że jest coś na rzeczy w tym co piszesz. Mój terapeuta mawiał, że szpital jest dla mnie taką wielką matką, która mnie zawiera, też zatrzymuje. Co do chłopaków. Przez ostatnie kilka lat, nie pojawiali się specjalnie w moim życiu. Liczył się tylko terapeuta. Wygląda na to, że szukam substytutów. Choć jedynie terapeuta miał jakąś taką moc, zatrzymywania mnie i wyciszania. W życiu mężczyźni raczej sprawiają, że osiągam jakiś taki stan odcięcia od prawdziwych uczuć. Ekscytacja zajmuje miejsce niepokoju, przygnębienia, pustki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz bardzo głęboki wgląd w siebie (może dzięki terapii, nieważne) i pewnie nie wiesz, ale pisząc o tym co masz w środku bardzo mi pomagasz, zmuszając do myślenia :(.
      Rozumiem Cię. Równocześnie nikt nie rozumie mnie tak jak Ty (nie wiedząc o tym :)).
      Trzymaj się!

      Usuń
  4. kreski stawiasz?
    rozdzielasz im problem?
    zamiast

    ech, pisz, chociaż, zamiast kresek imiona - wielką literą,
    zbierasz sobie wyrzuty na czas ozdrowieńczy?

    szczerze powiem, że zaczynam być ciekawa co mówi terapeuta szpitalny na Twoje ssanie z ludzi - w czasie szpitalnego wsparcia;

    odpuścisz sobie potem wyrzuty strzepnięciem rąk i zaczniesz od nowa?

    trudne to :-)

    OdpowiedzUsuń