sobota, 6 października 2012

Rzecz o chlaniu





I tak to już jest z tym alkoholem. "Jak ja kocham tę naftę" Nie wiem zaszyć się czy jak? Moja lekarka mówi, że terapia, konieczna terapia. No dobrze, będzie praca, będzie terapia.

Zobaczymy jak będzie. Pewnie lekko nie będzie ale poddać się nie poddam.

Jutro wyjeżdżam do sióstr. Wieczorem wychodzimy potańczyć. Rzecz jasna alkohol też będzie. No i jaki sobie postawić cel? Nie pić wcale, czy wypić tyle by nie stracić filmu, bo i tak mi się zdarza.

Czy można przestać pić z dnia na dzień? A jak nie pić to co? Żreć jak świnia? A jak nie żreć i nie pić to co? Palić jak smok? Nałogi, nałogi w mojej głowie.

P. mówi, że mnie by się teraz przydała terapia behawioralna, żeby sobie wypracować nowe sposoby radzenia sobie z emocjami. No ale ja myślę, że ta grupa warsztatowa może coś wniesie, coś pomoże.
Liczę na to.
A w terapii byłabym analitycznej jakby wyszło z pracą jakąś. Bo ja w analitycznej czuję się jak ryba w wodzie i ładnie pracuję i do dobrych wniosków dochodzę. Uczę się w analitycznej sama sobą zarządzać, wyczuwać siebie, wsłuchiwać się w swoje emocje. Może wówczas bym usłyszała co pod tym całym alko siedzi. Może czort jaki, chochlik i tyle.

Coś mnie tam mocno uwiera, coś mierzi. Jakiś ból psychiczny. Gdybym mogła uronić choć jedną łzę, zapłakać jak człowiek. Gdybym potrafiła ból ten wyartykułować. Ale umiem tylko sięgać po jakieś acting outy.  Szkoda.

Dzisiaj wypiłam na mieście jedno piwo a potem doszedł atak bulimii. Jak już się tak pozbyłam wszystkiego z siebie to poczułam ulgę. Jakoś tak wyjątkowo. Tak jakbym potrzebowała właśnie coś wyrzygać, albo jakbym zwyczajnie nie mogła czegoś unieść.

Chciałabym móc szczerze porozmawiać z terapeutą o tym co się dzieje aktualnie w moim życiu. A tak troszkę po omacku błądzę. Nie wiem czy kiedy próbuję coś zmieniać, czy robię dobrze, czy źle. Na pewno z dnia na dzień jestem już coraz bardziej zmęczona. Nie wiem ile to jeszcze wytrzymam i o to właśnie martwi się moja lekarka.

Tak jestem zmęczona. Alkohol nie daje już wytchnienia.

Dobrze, umówmy się tak: Jutro postaram się nie pić. Powiedzmy, że zrobię to choćby po to, by wieczorem lub następnego dnia rano obwieścić tu Wam, że nie tknęłam alko. Umówmy się, że będziecie ze mnie dumni, a i może ja zacznę odczuwać satysfakcję, że jednak wytrzymałam z jakimś postanowieniem.




17 komentarzy:

  1. Postaraj się nie pić w ogóle, pierwszy kieliszek nieraz zwalnia z odpowiedzialności, bo skoro wypiłam jeden, to i tak wszystko zepsułam, więc dlaczego nie wypić 10-ciu? Takie bzdurne działanie psyche.
    Trzymam kciuki, nie daj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Perfekto, nie ma czegoś takiego, jak: "jutro postaram się nie pić".

    Albo w te, albo we wte.

    "Postarać się" to za mało.
    Postaram się - eee... najwyżej nie wyjdzie?

    Twardo, rybko!

    Des

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry pomysl z ta behawioralna, mi 5 lat analitycznej nie pomoglo tak, jak 3 miesiace takiej terapii. Warto sprobowac, czasami nie ma juz czasu na przygladanie sie, a trzeba zaczac dzialac.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekamy na Ciebie. Martwię się. Wracaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie jestem, tylko nie wiem co pisać bo piłam do przedwczoraj.

      Usuń
  5. Dobrze, że się odezwałaś, miałam złe przeczucia. Cieszę się, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że się martwisz o mnie. Jest ok, tylko mam problem z pracą i troszkę jestem pochłonięta szukaniem czegoś.

      Usuń
  6. Ty byś chciała żeby to nam zależało na tym, żebyś nie piła...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nam zależy, ale tylko Ty wiesz, co chcesz zagłuszyć...

    OdpowiedzUsuń
  8. trochę mi zależy na tym by Wam zależało..
    Mój terapeuta mawiał właśnie zawsze, że ja te dobre rzeczy umieszczam w innych i to oni mają być lepsi a ja zostawiam sobie destrukcję. Nie wiem czemu tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie dlatego, że destrukcja jest łatwiejsza ;-)
    A tak serio, to przykro mi, że znowu zaczęłaś pić. Wiem jak to jest, chociaż u mnie to nie alkohol leczy smutki, a jedzenie. Każdy ma jakiegoś mola, który go gryzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już drugi dzień nie piję i wygląda na to, że nie mam ochoty. Bulimia też sobie odpoczywa za to ja szaleję, bo dzisiaj rzuciłam jedyną pracę jaką miałam. Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną z rana. Jest spora szansa, że pracę dostanę, ale jeśli ją dostanę, wtedy zacznie się prawdziwa odpowiedzialność.

      Usuń
  10. Trzymam kciuki, nie rzucaj sobie sama kłód pod nogi, a wszystko się uda. Najgorszy jest mały sabotaż, który się robi samemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, dziękuję. Właśnie przeglądam oferty z pracuj.pl i wysyłam CV. Trochę tego jest. Całe szczęście.

      Usuń
  11. Dlaczego rzuciłaś pracę? Co na to P.? W końcu pracowaliście biurko w biurko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P. już nie pracuje od zeszłego tygodnia. Ja uznałam, że bardziej opłaca mi się poświęcić czas na rozmowy kwalifikacyjne i wysyłanie CV niż siedzenie osiem godzin każdego dnia za tysiąc zlotych w miesiacu. Już lepiej jak się załapię do jakiegoś call center. Tu zaczęli mnie wykorzystywać i bardzo przesadzili.

      Usuń