czwartek, 10 lipca 2014

Do swoich

Dzisiejszy dzień zwyczajny, taki jak te przed załamaniem nastroju. Dużo przemyśleń, kilka wglądów, ale też sporo napięcia. Jutro przyjeżdża moja przyjaciółka i cały weekend spędzamy ze znajomymi, z którymi przyjaźniłam się bardzo długo, zanim wyjechali z Warszawy. Są to ludzie pod wieloma względami szczególnie mi bliscy. Trochę te spotkania dla mnie.

Ludzie, z którymi miałam okazję ostatnio obcować niestety nie z mojej bajki i pewnie dlatego było tak ciężko, gdy zrobiło się ciężko. Poza tym, to był czas, gdy musiałam przede wszystkim dbać o dobro innych, więc musiałam ze swoimi potrzebami wycofać się w cień.
Nie ma we mnie zgody na umniejszanie innych, tylko dlatego, że są albo młodsi, albo niżej w hierarchii, cokolwiek dla kogoś to znaczy. W którymś momencie wypowiedziałam wojnę systemowi, z tym, że w większej mierze już w swojej głowie, niż miało to podstawy w rzeczywistości. Mam ogromny żal do świata, w którym wzrastałam. Zresztą świat ten, czy też mu podobny, niejednokrotnie przewijał się w moim dorosłym życiu. Jest to ta część ludzkości, która z różnych powodów nie potrafi traktować innych na równi z sobą, czy też szanować ich odmienności. Mocno staram się racjonalizować pewne ludzkie zachowania, ale potem odbija się to u mnie czkawką, bo racjonalizując tłumię złość, która w konsekwencji rozrywa mnie na strzępy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz