środa, 16 lipca 2014

Stan obecny

W poniedziałek wykonałam telefon do mojej lekarki żeby poinformować ją o tym, że pewne rzeczy wymknęły się spod kontroli. Poprosiła żebym dołączyła do dziennej dawki leków neuroleptyk. Jeśli przez tydzień nic się nie zmieni, pewnie będę brała większą dawkę. Na razie tej, którą biorę nie czuję, gdzie zdarzało się, że przy takiej ilości byłam mocno podsypiająca, ale może jeszcze stężenie słabe. Sporo spraw odpuściłam, ale nie wszystko. W przeciwnym razie nie byłabym sobą. W stanach depresji dość mocno użalam się nad sobą, ale częściej katuję i obwiniam za to, że jestem niepełnosprawna i nie mogę tyle ile bym chciała, ile muszę. W stanach pobudzenia obwiniam też otoczenie, choć staram się mocno racjonalizować to co denerwuje mnie u innych. W ten sposób mój balon puchnie. Zwłaszcza, że gdy nastrój nieco się wyrównuje nadal nie odpuszczam i próbuję robić cokolwiek. Prać, wycierać kurze, a nawet odbierać telefony. No i wynosić śmieci, choć z tym ostatnim jest gorzej, ponieważ mam spory kłopot z wyjściem z domu. 
Wiem, że dr. Sz. skierowałaby mnie do szpitala w tym stanie. Powiedziałaby, że potrzebuję odpoczynku, jednak ja mam nadzieję, że to niebawem minie. Muszę tylko jak najmniej się tym wszystkim nakręcać. 
W weekend przyjeżdża moja siostrzenica z synkiem i jej przyszłym mężem. Zabierają mnie z Warszawy. Ciężko mi się odkleić od tego miasta, ale muszę się jakoś ratować. Kotami zajmie się moja była współlokatorka. 
Mimo kiepskiego samopoczucia myślę o sprawach finansowych, niestety nie daje mi to spokoju, co chyba słuszne. Ustaliłam z byłym szefem plan naszej współpracy. To znaczy właściwie póki co stawkę. To taka praca dodatkowa. Całe szczęście, że jest czymś mocno zajęty, dzięki temu nasze plany się przeciągają. Prawdopodobnie w tej chwili byłabym marnym partnerem do współpracy. To znaczy na pewno, bo jestem kompletnie wypompowana.
Obiecałam sobie, że jutro wyjdę na spacer, na samą myśl robi mi się niedobrze, ale muszę wyjść z domu. W piątek sesja. No a w sobotę przyjeżdżają dzieciaki. Grunt to mimo wszystko trzymać formę i nie skupiać się na sobie, co w takich stanach jest koszmarnie trudne. A może właśnie skupiać? Czekam aż zadziałają leki. Sama się raczej nie zatrzymam.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak jestem ciekawa co chciałaś napisać. Zawsze możesz pisać na maila w profilu. Ściskam Cię mocno.

      Usuń