poniedziałek, 28 lipca 2014

O pozbawianiu siebie poczucia bezpieczeństwa

Od rana czułam się już dobrze. Sztywność karku ustąpiła, a z nią bóle w tej okolicy ciała. Ale uda i ramiona mam jak z galarety. Ciężko mi się także oddycha. Musiałam wyjść na pocztę i choć to blisko od mojego domu, to z trudem przebrnęłam tę odległość. Miałam wrażenie, że za chwilę nogi ugną się pode mną i upadnę. Od piątku straciłam sporo na wadze. Czy to możliwe, że tak mi dał popalić ten lęk i ten koszmarny depresyjny stan? Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Mimo to dzięki wczorajszemu wsparciu umysł mi się rozjaśnił i dziś naprawdę czułam się dobrze. Teraz fizycznie męczę się okropnie. Paskudne osłabienie. Może to po części przez upały. Trudno zgadnąć.

Korzystając z psychicznie dobrego samopoczucia, wykonałam dziś kilka telefonów do firm w sprawie pracy. Co ciekawe przyszły mi dziś do głowy rzeczy, o których wcześniej nie pomyślałam. 
Uważam, że mocno siebie zaniedbałam i doprowadziłam do sytuacji, w której się teraz znalazłam. 
Z jakiegoś powodu postąpiłam bardzo nieodpowiedzialnie. Może właśnie z powodu lęku. Może z poczucia, że jestem w tym wszystkim osamotniona. Bo dlaczego po interwencji tak wielu osób nabrałam odwagi.
Czy to było moje wołanie o uwagę? Czy w ten sposób chciałam powiedzieć jak bardzo się boję? Jak sobie nie radzę? 

Dlaczego pozbawiam siebie poczucia bezpieczeństwa? Dlaczego pozbawiam siebie zabezpieczenia finansowego? Robię tak regularnie od lat. Owszem, mogę zrzucać wszystko na paskudną bulimię, która nawraca dłuższymi lub krótszymi epizodami i dosłownie sieje spustoszenie. Martwię się jednak, że pod tym wszystkim kryje się coś więcej. Na tę chwilę uważam to za najistotniejszy problem. Najbardziej kluczowy i chyba najbardziej złożony.

Nie wiem, czy to przymus powtórzenia braku bezpieczeństwa? Potrzeba życia w chaosie? W dezorganizacji? Nie mam siły, by to przemyśleć w tej chwili. Jednak zdecydowanie powinnam zanieść ten temat na sesję. Strasznie mi przykro, że wciąż wyrządzam sobie taką krzywdę i narażam na tak ogromne straty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz