wtorek, 3 stycznia 2017

Grzesiek, niedomówienia i moje uczucia.

Spotkaliśmy się. Pomyślałam sobie: Kurczę, ile ja mam lat? Dosyć gówniarskich niedomówień.
Przyszedł.
To on pierwszy zaproponował spotkanie, ale odmówiłam. Nie widziałam w tym sensu. Poza tym czułam się nie najlepiej. Nie chciałam się dołować.
Dwa dni później napisałam, żeby wpadał. Uznałam, że nie ma nic ważniejszego niż rozmowa w takiej sytuacji.
Byłam wciąż poruszona tamtym czwartkiem. Gdy się pojawił zakomunikowałam, że muszę do tego wrócić, bo mnie to zwyczajnie nadal uwiera. Nie obyło się bez inwektyw z mojej strony.
G. zmuszony był wysłuchać zatem raz jeszcze moich pretensji.

Protestował odnośnie niektórych stwierdzeń. Ale swoje musiałam mu wygrnąć. Tak bardzo mnie zabolała tamta jego postawa. Myślę, że nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo to we mnie uderzyło.
Gdy już wysłuchał, jakim się okazał kretynem i dupkiem tamtego dnia, przeszliśmy do analizowania naszej wymiany smsów. I tak każde ze swoim telefonem w dłoni odczytywało co bardziej frapujące kawałki, po czym następowała interpretacja tej strony, która pisała. Co z czasem z mojej perspektywy stało się zabawne i słodkie. Po godzinie, można było uznać, że atmosfera między nami uległa znacznej poprawie. Siedzieliśmy i gadaliśmy o polityce, religii, kosmosie i swoim miejscu w tym wszystkim.

G. został na noc. Tego wieczora zdałam sobie sprawę jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo tęskniłam przez ten czas. Pomyślałam, że powiem to wprost. Nie po to, by usłyszeć jakieś deklaracje. Uznałam, że chyba dawno mi tak (w ten specyficzny sposób) na nikim nie zależało i chciałam to powiedzieć głośno. Nie ze względu na G. ale na siebie. Taką, która nie pozostawia niedomówień.

Rano G. zapytał na czym obecnie stoimy. Powiedziałam, że również się nad tym zastanawiałam i myślę, że to, co możemy dać sobie obecnie to zwyczajnie być. Jak znajomi, jak przyjaciele, jak kochankowie. Dostępni. Bez dziwnego milczenia, bez niedomówień. Moim zdaniem obiektywnie tyle obecnie możemy sobie ofiarować. Dla mnie to jest ok.

Myślę, że oboje coś wynieśliśmy z tego niezbyt miłego doświadczenia.

Tamtego wieczora wydarzyło się coś jeszcze. Od tamtego czasu chyba rozumiem Cię bardziej.
Chcę żebyś wiedział, że jesteś mi szczególnie bliski. Nie chcę z tym uczuciem bliskości być dla Ciebie ciężarem, ale jeśli chodzi o pewne aspekty, trochę się rozpanoszę :) Wytrzymaj proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz