środa, 25 stycznia 2017

Urlop?

Jutro poproszę L. o urlop od poniedziałku. Nie będzie mi łatwo, bo chciałabym uniknąć bycia problematyczną. Bardzo mnie to stresuje. ale chodzi o życie mojej kotki. Straciłam już Czesia.

Najgorsze jest to, że sprawa z kotami toczy się już tak długo, że wytracam czujność, która ustępuje miejsca rezygnacji, a nawet obojętności. Czuję się zmęczona, zagubiona i chciałabym choć przez chwilę przestać martwić się o to wszystko, co mnie ostatnio przytłacza.
Znowu gubię się w tym, co ważne. Praca jest moją zmorą i moim ratunkiem. W takich chwilach trudno mi o równowagę.
Tu przez miesiąc zarabiam tyle co przez jeden wyjazd Liverpoolu. Ale ta praca jest dla mnie ważniejsza, przyzwoita, stabilna. To dzięki niej udało mi się przekwalifikować. Wykonuję ją z przyjemnością. Daje mi poczucie bezpieczeństwa dzięki ludziom, z którymi pracuję i dzięki temu jak się z nimi współpracuje. Czuję się akceptowana, lubiana, choć głównie wymieniamy ze sobą stricte zawodowe uwagi,bo ja i L. mamy swój osobny pokój, reszta pracuje w open office. Niestety zarabiam tu bardzo mało.
Praca w Liv. to ciężkie wyzwanie, w bardzo dynamicznych warunkach. Ciągle coś się zmienia. Jest kompletnie niestabilna, niepewna ale zapewnia póki co, bardzo istotny zastrzyk kasy. Bez tego nie dałabym sobie rady.

Pozostaje jeszcze związek z G. Zdecydowałam się, zdecydowaliśmy się oboje. Startujemy, wszystko co najtrudniejsze, jest jeszcze przed nami.
To temat na osobny wpis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz