niedziela, 6 sierpnia 2017

Jednak nie

Nie spotkałam się z L. Odkręciłam to spotkanie. Poczułam, że robię coś na siłę.
To jednak dla mnie za dużo. Potrzebuję swobody, poczucia bezpieczeństwa, odpoczynku. Nie wiem, skąd u mnie ta potrzeba wywierania na siebie ciągłej presji.
Gubię się w tym co muszę, a co powinnam. A już na pewno nie wiem czego chcę, poza tym, że potrzebuję czuć się bezpiecznie. Te ostatnie dwa tygodnie były istnym szaleństwem. Ciągle siebie do czegoś zmuszałam. W większości uważam, że dobrze, bo chyba jest ze mną lepiej. Teraz gdy już mam więcej siły, powinnam wykorzystać ją na powracanie do zdrowia, a nie zmuszać się do kolejnych akrobacji. Przede mną ciężki tydzień i długi weekend. To może być ogromne wyzwanie.


8 komentarzy:

  1. O, jednak chwila pozytywnej refleksji.
    To dobrze.
    Bo Twój ostatni wpis, to istny schemat postępowania borderline:
    - natarczywe wydawanie pieniędzy (impulsywność),
    - drapanie o uwagę i szukanie innych, którzy rozwiążą Twoje problemy i się Tobą jakoś a'la zaopiekują -> sprzątaczka, firma piorąca (jestem taka biedna, niech ktoś mi pomoże, sama tego przecież nie zrobię, no i oczywiście niech coś się dzieje, bo jakoś mało zamieszania i uwagi wokoło mnie, a ta samotność i ta pustka bodźcowo-emocjonalna jest już nie do zniesienia),
    - totalne ignorowanie pracy i spraw zawodowych (jak to borderline - niczego nie doprowadzi do końca, byle foch, byle kryzys, załamanie i wszystko, co wczoraj było ważne, dziś już ląduje w koszu na śmieci),
    - szpital to nie, nie, po co, szpital i lekarze nic nie zrozumieją (tak naprawdę to nie chcę wychodzić z tego swojego grajdołka, bo to wymaga wysiłku, a ja jestem zmęczona, no i całkiem normalna, to świat mnie nie rozumie i świat ma się zmienić dla mnie a nie ja),
    - kolejny wybrany absztyfikant ku niby nic nie znaczącej relacji, luźnej znajomości, żeby się dowartościować, żeby się pojawiły pozytywne emocje, żeby nie być taką niczyją, żeby była jakaś miła uwaga tylko dla mnie, żeby coś się działo również -> a skończy się za chwilę w łóżku, kolejny epizod, finał będzie taki jak z G. i wszelkimi poprzednimi eee przyjacielskimi relacjami (niestabilne, pozbawione prawdziwych uczuć i poczucia bliskości, swoiście burzliwe związki),
    - najważniejsze to wytłumaczyć sobie samej wszystko tak, żeby pasowało do tego, co zrobić mam ochotę i zrobić chcę i co dla mnie będzie po prostu wygodne (odrealnienie rzeczywistości i otoczenia, ucieczka od zmian).

    Znasz bardzo dobrze swoją przypadłość. Znasz wzorce zachowania borderline, więc po co powtarzasz ten sam schemat, no własnie, który to już raz?

    Bo masz doła, depresję? Depresja jest ewolucyjnie korzystna. Depresja to stan, w którym własne ciało podpowiada ludziom: obrana droga jest ślepą uliczką, dotychczasowy schemat życia to marnowanie energii, czasu i życia, idąc dalej ta ścieżką szkodzisz sobie, pogrążasz się jeszcze głębiej w bagnie, więc ja-ciało odetnę ci teraz energię, żebyś w to nie brnęła dalej, bo szkoda twojego życia. Depresja to biologiczny stan zmuszający do zmiany. To dobry stan, bo jak już wszytko inne zawiodło, a nasz upór i głupota pcha nas dalej na dno, to ciało odcina prąd, napęd, energię, żebyśmy nie utonęli całkowicie, nie skrzywdzili sami siebie jeszcze bardziej. Depresja to korzystny ewolucyjnie stan, bo jak nie pozostało już nic innego, to pozbawia nas energii do robienia głupot dalej i dłużej.
    Idź do tego szpitala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, weź idź pierdolić gdzie indziej. Ze tez Ci się chce wypisywać te wszystkie bzdury.

      Usuń
  2. Anonimowy/a - idź człowieku na terapię. Choć w sumie wątpię, by wiele pomogła. Albo książkę pisz, robiąc analizy zachowań, której obyś nie wydał/a, ale przynajmniej się wyżyjesz na papierze, nie robiąc nikomu krzywdy. Masz wyraźny brak podstawowego chociaż poziomu empatii i cholernie wielki poziom złości, którym jak jadem emanujesz, oby tylko zaistnieć. Tym się zajmij - SOBĄ. W realu musisz być nie do wytrzymania. Odwal się od tego, co kto robi, ile sprzątań zamawia etc., bo nie jest to zwyczajnie twoja sprawa (twoja z małej litery, bo nie mam krzty szacunku do osobników twego pokroju). Proponuję żebyś zgłosił/a się ze swoimi mądrościami do służb medycznych (celem ich lepszego uświadomienia - tyle masz twierdzeń typu ex cathedra) oraz agencji sprzątających (celem dokonania naukowej analizy osobowości osób zlecających sprzątanie). Jak się tym zajmiesz, w realu i poza nim przynajmniej trochę ludziska od ciebie odetchną. Matko, współczuję szczerze twojemu otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sowciu. Zaburzenia przyciągają zaburzenia. trudno też brać kogoś takiego na poważnie, gdy widać jak bardzo emocjonalnie podchodzi do tego co piszę. Myślę, że takim ludziom trzeba stawiać granice. W tym wypadku kompletnie ignorować, bo z kim tu dyskutować. :-)

      Usuń
  3. No też prawda. Mnie jeszcze wciąż szlag trafia, bo gdzie się nie obrócisz (real), gdzie nie zajrzysz (net), zawsze choć jeden taki delikwent wpadnie i swoje wypluwa. Qrwa ognia tyle, jakby Smok Wawelski reaktywacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O osobach, które stosują taką retorykę trzeba myśleć nieco że zrozumieniem. Bo zrozumienie daje spokój. Akurat ten ktoś bardzo wyraźnie prezentuje swoją niedojrzałość, bo nie można zbudować realnego obrazu osoby, którą się czyta, zwłaszcza na blogu, który służy kanalizowaniu chorych emocji. Tak samo nam też ciężko określić tego kogoś. Myślę, że ta osoba bardzo się ze sobą męczy. Dlatego w jakiejś części identyfikuje się z tym o czym piszę, ale ponieważ to rodzi trudne emocje, reaguje atakiem, w ten sposób odcinając się od tego, co naprawdę czuje. To bardzo częste zjawisko. Dużo jest też tu projekcji i przeniesienia. Złość, to jeden z pierwszych odruchów, jakie uruchamia. Taka osoba przychodzi wkracza z impetem, z rozmachem, poczym znika, zostawiają po sobie osobliwy smrodek. I o to właśnie jej chodzi w radzenia sobie z emocjami. Wówczas nieznośne emocje pozostają po tej drugiej stronie. Chodzi o to żeby wywołać reakcję, zamieszać, zamącić, wyrzygać się i zniknąć. I tak do następnego razu. Prowadziłam grupę dla osób z bpd. To ktoś kto ma co najmniej rys bpd. Ale nie mnie analizować. Myślę, że w realnym kontakcie ta osoba jest całkiem znośna. Po prostu podobnie jak ja, czasem potrzebuje się wyrzygać.

      Usuń
  4. Dzięki, teraz zrozumiałam mechanizm. Czyli nie cierpię rzygających na innych. Dobrze napisałas: ignorancja. Całkowita.

    OdpowiedzUsuń