czwartek, 17 sierpnia 2017

Nowa lekarka, stare życie.

Odkąd nie ma Nokii i Czesia czuję się bardzo samotna. Wyjazd w rodzinne strony uświadomił mi jak bardzo jestem bezdomna i bezpańska. Brak własnego kąta, brak własnej rodziny, przyjaciół.
To wzbudziło we mnie lęk, że skończę marnie.

Widzę dla siebie dwa scenariusze. Jeden jest taki, że zakończę swój żywot samobójstwem przed 50-ką i to coraz bardziej mnie przeraża.
Drugi, że jednak odważę się wejść w taki związek, z któregoś coś wyniknie. Jakiś dom, jakieś życie.

Obie te rzeczy budzą we mnie lęk. Pierwsza dlatego, że odciśnie to jakieś piętno na mojej rodzinie, siostrzeńcach albo znajomych. Druga to taka, że w jakiś sposób nadużyję siebie, że znów będę kogoś zabawiać lub zbawiać.

Byłam dzisiaj u nowej lekarki. Tu w szpitalu na Saszerów. Czekałam na tę wizytę trzy miesiące. To w ramach poszukiwania stałego lekarza.
Ta dzisiejsza pani doktor zrobiła na mnie bardzo miłe wrażenie. A przez moment wahałam się, zwłaszcza dzisiaj, czy iść tam czy nie.
Pani doktor podała mi rękę na przywitanie i pożegnanie. W czasie ponad godzinnej rozmowy była bardzo zwyczajna, ludzka i swojska. Taka..., no nie czuło się, że to lekarz, tylko jakaś kobieta, którą zainteresowało jakoś tak serdecznie to skąd przychodzę i kim jestem.
Zaniosłam ze sobą wszystkie wypisy szpitalne, które chętnie przejrzała i skserowała. Zaproponowałam, że dostarczę historię leczenia z Tworek, na co odrzekła, że nie chce narażać mnie na koszty, ale historia bardzo pomogłaby jej przyjrzeć się temu jak byłam leczona.

Pytała mnie przez tę godzinę o to i owo i na koniec stwierdziła w odniesieniu do rozpoznań, że trafił mi się "ciężki potrójny pakiet ", a słuchając mojej historii, że jestem "twardą zawodniczką", przez co poczułam się jakoś zauważona. Chyba potrzebowałam tego zauważenia, bo gdy to powiedziała, to pociekły mi łzy.
Pytała o terapie w których byłam, hospitalizacje, o to jak wyglądało wcześniej moje życie, jak wygląda obecnie mój dzień powszedni. Szczególnie zbiło mnie z tropu pytanie, o to co robię w ciągu tygodnia od momentu wstania do momentu położenia się. Jak te dni wyglądają. To pytanie było z rodzaju tych konfrontujących i znów się popłakałam.
Przez to zorientowałam się (a pani doktor tym bardziej), że jestem w kiepskiej formie, w której przeważa stan depresyjny. Nie czułam tak bardzo tego. Nawet zaczęłam się cieszyć przedwczoraj, że czuję się lepiej. Tymczasem mały sabotażysta kopie sobie pode mną dołek, jak zwykł to robić. I właśnie dlatego ta "twarda zawodniczka", bo mimo obciążeń, toczę bój ze swoimi przypadłościami. Bez urlopu, bez przystanku, bez wytchnienia. W ciągłej czujności, niepewności. Zdana na siebie, na to co sama wychwycę.

Koniec końców podniosła mi dawki leków i zaproponowała antydepresant, ten który brałam po śmierci Nokii i Czesia. Powiedziała, że jeśli będę szła w górę to mam odstawić, ale jej zdaniem antydepresant troszkę poprawi jakość mojego obecnego funkcjonowania.
Następna wizyta za ponad miesiąc. Teraz muszę zająć się terapią, zwłaszcza propozycjami prywatnych klinik, które nadesłała mi mailem p. A.  psycholog-psychoterapeutka, do której się zgłosiłam. Ponoć te kliniki prowadzą terapię w ramach NFZ. To bardzo by mi pomogło, bo szkoda mi pieniędzy. Wolałabym jednak coś odkładać miesięcznie, niż oddawać ostatnie pieniądze na terapię.









3 komentarze:

  1. Był taki moment, ładnych ileś lat temu, gdy leżałam na dermatologii, tylko tydzień. Ale właśnie wtedy pierwszy raz dotarło do mnie to, co Ty określiłaś jako bezpańska. Wtedy nazwałam to łagodniej - "jestem niczyja".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trochę w innej tonacji, przypomniał mi się wiersz Heleny Raszki:

      Mówisz do mnie
      — moja —
      a ja jestem niczyja —
      jak wiosna,
      co skowronkom i przebiśniegom sprzyja,
      jak gwiazda,
      która wieczorem we mgle gęstej moknie,
      i jak smutny cień brzozy
      porzucony na oknie.
      Znajdziesz moje odbicie
      we wszystkich wodach świata,
      lecz gdy zanurzysz dłonie,
      ażeby je schwytać,
      przecieknie ci przez palce
      poświatą księżyca.

      Usuń