poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Nie przestaję

Koszmar. Ledwie skończył się weekend, a ja już popadłam w histerię z powodu zbliżającego się, długiego weekendu.
Znalazłam sobie nową fiksację i od jakichś dwóch tygodni moja głowa zajmuje się kosmetykami naturalnymi, zdrowym odżywianiem, ekologicznymi ciuchami, chemią itd. Dużo czytam, analizuję, testuję. Trochę wydałam kasy na składniki do kosmetyków, ale to i tak o wiele mniej, niż gdybym miała kupić każdy kosmetyk z osobna.
Już od dawna szukałam sposobu na zmniejszenie wydatków kosmetycznych. Wreszcie po przestudiowaniu różnych źródeł uznałam, że samodzielnie przyrządzone kosmetyki starczą mi na dużo dłużej i wyniosą mnie dużo taniej.

Co do diety, chcę przyjrzeć się jak może ona wpływać na mój stan psychiczny. Czuję, że ilość chemii, którą teraz przyjmuję mnie zabija. A przecież lekarze nadal podnoszą mi dawki.
Znów wstaję ociężała, na twarzy pojawiła się opuchlizna, zmęczenie mnie nie opuszcza.

Teraz, gdy bulimia się wycofała, to znaczy nie objadam się i nie prowokuję wymiotów, łatwiej mi wprowadzać zmiany w diecie. W zeszłym tygodniu ciągle wcinałam słodkie, ale przeszło mi w sobotę, gdy rozpoczęłam dzień w towarzystwie osób, które zjawiły się w moim domu.
Dzięki temu wiem, że jedzenie pełni funkcję towarzysza, jeśli mogę zastąpić je ludźmi, psychika przestaje domagać się przyjemności w postaci jedzenia.

Jeszcze kilka tygodni temu spadałam w dół w zawrotnym tempie. Gdy zorientowałam się, co się dzieje, wszczęłam alarm i uruchomiłam wszystkie możliwe sposoby, które mogłyby mnie wyciągnąć z tego stanu, a które nie byłyby destrukcyjne. Wizyty u lekarzy, terapia, leczenie zębów, pozbycie się siedliska bakterii z brudnego materaca, kanapy, mycie okien, naturalne kosmetyki, zdrowa dieta. Wszystko co może kojarzyć się ze zdrowiem, by to zdrowie jakoś wywołać. Przez to odzyskałam więcej sił i łatwiej znoszę żałobę po Nokii i Czesiu. Nadal jest mi bardzo ciężko, ale umiem odwrócić uwagę od mojej rozpaczy i skupić się na czymś innym.

Nie wiem jeszcze na ile naprawdę to mi pomaga, a na ile to kolejna sztuczka, którą wymyśliła moja psychika, tak żebym nie domyśliła się, że nadal spadam w dół. Dlatego jak zwykle muszę być czujna.
To wszystko jest naprawdę męczące. Ten tydzień może być szczególnie ryzykowny, z powody lęku przed samotnymi, wolnymi dniami.
Dlatego w piątek planuję wyjazd, ale o tym później.





2 komentarze:

  1. sama jedziesz czy z kimś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, sama nie. Do rodziny chyba pojadę, ale ostatecznie się okaże co i jak. Bo już sama nie wiem, czy mogę tam jeździć, czy emocjonalnie powinnam trzymać się z dala.

      Usuń