piątek, 30 listopada 2012

Wizyta.

Wybaczcie, że nie będę odpowiadała na Wasze komentarze.

Jestem po wizycie u mojej psychiatry. Powiedziała, że trudno stwierdzić co jest przyczyną załamania nastroju u mnie, gdyż w krótkim czasie nałożyło się bardzo wiele rzeczy.

Powiedziała, że czarno widzi, żebym się pozbierała do poniedziałku, ale jak coś to będziemy wtedy myśleć.

Wyłam u niej całą sesję. Wyłam z bólu i z poczucia winy.

Na początek mam wrócić do leków, tak jak mi je ustawili w szpitalu. Potem zobaczymy co dalej.
Mam dzwonić do niej na początku tygodnia i dać znać jak się czuję.

W niedzielę przyjeżdżają moje siostry.

Dzisiaj miałam, krótki stan psychotyczny, ogólnie przestałam w jakimś stopniu kontaktować. Pamiętam tylko tyle, że powtarzałam w myślach swoje imię i nazwisko i prosiłam M. z którym właśnie byliśmy na obiedzie, by szybko zabrał mnie do domu.

To było dziwne uczucie, bo wszystko we mnie zwolniło i zamknęły mi się oczy. Nie wstydziłam się przed M., bo on sam zmaga się od jakiegoś czasu z dość dużą depresją a ja staram się go wspierać.

Widziałam go już w różnych stanach. Tak czy owak, dzisiaj nie byłam w stanie powstrzymać tego co się ze mną stało, ale M. poradził sobie ze mną i zabrał mnie do domu.

Pamiętam, że leżąc na jego łóżku na przemian śmiałam się i płakałam i wszystko mi było jedno co on sobie o mnie myśli, grunt, że się nie przerażał. W końcu zasnęłam budząc się po jakiejś godzinie.

Kiedy się zbudziłam zupełnie nie mogłam zrozumieć co też się takiego ze mną stało. M. odwiózł mnie do mojej lekarki no a tam wyryczałam się porządnie powtarzając mojej pani doktor, że wszystko się skończyło, że nie ma nic czego mogłabym się uchwycić. Skończyły się ucieczki w stylu alkohol, papierosy bulimia. Przestały mnie ekscytować jakieś dziwne rzeczy. Skończyłam się.

Teraz jestem tu. Co dalej? Nie wiem. Mogę udawać, że żyję. Mogę udawać, że coś ma sens, ale moje ciało, moja psychika, wcześniej czy później się zbuntują.

Nie wiem, właściwie nie mam już ochoty na poszukiwanie rozwiązań.


3 komentarze:

  1. Ja także straciłam jedynego psychiatrę , ktòry mnie rozumiał .
    Też nie dał rady mi pomóc ale był za mną . Przypomniał mi kim chciałam być. Był też na tyle mądry aby nie uzależnić mnie od siebie i nie rozkochać w sobie . Dał mi to czego zawsze chciałam od mojego brata i ojca .
    Czytam Twojego bloga od początku . Twoje doświadczenie pomogło mi uniknąć wielu błędów w terapii . U mnie trzy miesiące terapii analitycznej skończyły się psychozą i wyrzuceniem z oddziału . Więcej już nie chciałam terapii psychoanalitycznej . Piękny pomysł z tym stowarzyszeniem . Mam nadzieję , ze Ci się uda .

    OdpowiedzUsuń
  2. A i jeszcze jedo . W twoim stanie odradzałabym Ci OLZO 7 f w Krakowie . Bo to w sumie tylko dla początkujących jest , a ty jesteś po kilku latach terapii . Tam odstawiają leki i grzebią sobie w pacjentach . A może zmień terapię na Dbt albo Gestalt . Tam bierze się odpowiedzialność za siebie . Skoro i tak tyle kasiory bulisz .
    Zatrzymaj się . Twoje życie jest tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do 7f - nieprawda, jakoby najlepiej radzono tam sobie z początkującymi, a i leków na siłę nie odstawiają.
    Grzebią?
    Owszem, ale czy nie o to chodzi?

    OdpowiedzUsuń