wtorek, 12 marca 2013

Dość

Złość, złość, złość. To jedyna emocja, którą czuję odkąd się przebudziłam.
Czuję złość na siebie, czuję złość na innych. Mam dość tego cholernego szpitala. Mam dość tych wszystkich niezałatwionych rzeczy w moim życiu. Odczuwam wkurwienie maksymalne.

W najbliższą sobotę warsztaty, ale i to mnie wkurwia. Nie chcę już niczego. Chcę stąd wyjechać, z tego smutnego miasta, do co prawda jeszcze smutniejszego. Z tą różnicą, że tam czeka na mnie wyzwanie w postaci rodziny. A może właśnie normalność. Sama już nie wiem.

Ok. Spokojnie. To pewnie antydepresant zaczyna działać i zaczyna mną huśtać.
Chcę już stąd wyjść i koniec. Chcę już wyprowadzić się z mieszkania, w którym przez te wszystkie pieprzone lata żyłam praktycznie samotnie. Dość samotności! Ale i dość popieprzonych relacji.

Ok, muszę dzisiaj załatwić parę istotnych rzeczy. Czas się ogarnąć. Pieprzę tę całą depresje. Większego syfu w życiu nie zaznałam. Rzygam tym stanem i jednocześnie współczuję tym, którzy borykają się z tym gównem przez większość życia.

1 komentarz:

  1. z tej lawiny czego nie chcesz jest kiepski pożytek podobno; chwilowy jest ale nie perspektywiczny;
    ponoć niezbędne jest to co chcesz!
    cel nie pustka po reset
    szukaj może pożytku z chwili;
    nie uciekaj od
    spróbuj się szykować do wyjścia DO;
    ja widzę Cię tylko w Warszawie i z pracą;
    rodzina to przejściowe, nie wiem czy jedyne ale może, rozwiązanie;
    masz czas szykuj plan;
    pisz i dopracowuj;
    napisz sobie nowe życie - resztę trzymaj w spokoju pod okładką notatnika

    OdpowiedzUsuń