niedziela, 10 marca 2013

Piotr

Ludzie, trzymajcie mnie! Przez te rozchwiane emocje chyba się pochlastam.
Wyskoczyłam dzisiaj jak z trampoliny. A i owszem powód był.

Piotr zrobił mi niespodziankę i przyjechał dzisiaj do mnie. Niby nie było w tym nic wyjątkowego. A mimo to na jego widok kompletnie oszalałam. Oszalałam bo jak tylko mnie zobaczył objął mnie i mocno tulił i całował i bla bla bla bla. Aż mi głupio o tym pisać. Czuję się jak jakaś siksa, która robi w majtki na widok najbardziej pożądanego chłopaka w liceum. Dokładnie tak zareagowałam.

Najgorsze jest to, że on powiedział swojej matce o mnie. Na co ja się zapadłam pod ziemię. Przecież kobiecina się załamie, słysząc, że zakochał się w dziewczynie, phi, dziewczynie, starej babie z psychiatryka. Ło matko! Chłopak chory poważnie, ja popierdolona równo. To się nie mieści w głowie. Biedna kobieta. Ponoć powiedziała mu, że jej zdaniem na związek jest jeszcze za wcześnie, że Piotr ma jeszcze wiele spraw do uporządkowania w życiu, natomiast nie była jakoś specjalnie przerażona moim wiekiem.

No ale zaraz zaraz. Ja przecież mu niczego nie obiecywałam. A on podjął decyzję za mnie informując matkę... a zresztą już nie wiem.

No dobra. Trochę mnie to bawiło, jak jeszcze był tu ze mną w szpitalu, że zwraca na mnie swoją uwagę. Spodobała mi się jego stanowczość, zdecydowanie, jakieś takie opanowanie. Generalnie osobowościowo wydaje się być bardziej dojrzalszy ode mnie.

Ale kiedy wpadł dzisiaj i zachowywał się jak... jakby oszalał na moim punkcie... zgłupiałam do reszty. Poczułam się szalenie zawstydzona i zakłopotana. Ten jego wzrok, dotyk, pocałunki. Boże, to wszystko sprawiało mi cholerną przyjemność a jednocześnie nie mogłam się pogodzić z tym, że to spadło na mnie tak nagle.

Powiem tak... ten chłopak budzi we mnie mnóstwo emocji. Przede wszystkim mam ochotę się nim opiekować, choć to on ciągle powtarza, że chce mnie wspierać. Po drugie zadziwia mnie fakt, że czuję się przy nim tak nieporadnie skrępowana. To wszystko dlatego, że on mówiąc o pewnych sprawach wali do mnie prosto z mostu. A ja zwyczajnie zapadam się pod ziemię.

Mówię mu, że jestem chora, że to nie jest nic dobrego. Że ja i on to złe zestawienie. Że owszem chcę go bliżej poznać, chcę go wspierać, ale żeby tak od razu z grubej rury?

Powiedziałam mu wiele o sobie, mimo to nie zniechęcił się tym co usłyszał. Być może dlatego, że jego przeszłość też nie była kolorowa a wręcz szokująca jak dla mnie. Co zresztą jest w pewnym sensie dla mnie atrakcyjne i stanowi pewnego rodzaju wyzwanie.

Nie wiem jaką decyzję podjąć. Czy on podjął ją za mnie? Czy może ja dałam w jakiś sposób przyzwolenie na to, by to tak szybko, z nagła się zadziało.

Jeszcze dziś rano leżałam drętwa jak kłoda powalona przez depresję. Ile ten zachwyt potrwa? Tydzień? Dwa? A depresja? Co z nią?

Mam kupę spraw do załatwienia ze swoim życiem. Poza tym czuję się mało atrakcyjna bez pracy, z całym moim rozpieprzonym życiem.

Co ja mam do zaoferowania? Ile pociągnę na tym miłosnym haju? A potem co?
Muszę poradzić się kogoś mądrego. Muszę być rozsądna. Muszę... nie wiem sama co....




6 komentarzy:

  1. Tak to tylko kolejny miłosny HAJ, odpuść to sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak samo myślę od rana... Na pewno potrzebuję kogoś u swego boku. Czuję się szalenie samotna. Postaram się nie angażować ale pozwolę sobie jeszcze przez chwilę na odrobinę jego obecności w moim życiu. Muszę tylko pamiętać, że on też ma jakieś uczucia.

      Usuń
  2. Ty tam masz jakąś terapię czy tak sobie leżysz? Jeżeli masz terapię to co na to twój terapeuta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój terapeuta nie istnieje:)
      Jestem w szpitalu, na ogólno-psychiatrycznym oddziale.

      Spokojnie, próbuję się ogarnąć z tym chłopakiem. Już przedsięwzięłam pewne kroki.

      Usuń
  3. Trzymam Cię. Droga koleżanko puknij sie mocno w głowę i OPAMIETAJ SIĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ula:) Ok, wycofuję się. Dzisiaj rzeczywiście patrzę na to inaczej. Myślę, że to żenujące.

      Usuń