piątek, 15 marca 2013

Nic już nie wiem

P. zaćpał. Rodzina wywaliła go z domu. To nie pierwszy raz. Nie wspominałam o tym celowo, żeby było bardziej pozytywnie. On jest ćpunem, który przez część swojego życia jechał na herze dożylnie. Był w Monarze. Wyszedł z ośrodka po roku i czwartego dnia znów zaczął grzać.

Nie wiem po co mi to. Chyba już za mało mi swojej własnej adrenaliny. Powiedziałam mu dzisiaj, że nie mogę mu pomóc i nie będę go wspierać. Wiem, że to kurestwo, ale to jedyny sposób, żeby chłopak dotknął dna i się zastanowił, czy to co wybrał jest tym czego zawsze chciał.

Skontaktowałam się ze znajomym, który był w podobnej sytuacji. Razem z żoną wystawili syna za drzwi. Chłopak zarabiał na centralnym na ćpanie. Spał w kanałach z bezdomnymi, ale któregoś dnia coś w nim pękło i postanowił się podnieść.

Dzisiaj jest trzydziestoparoletnim mężczyzną, który ma dom, rodzinę, pracę. Nie bierze.

Boję się o P, ale nic nie mogę zrobić. Współczuję jego rodzicom. Choć w sumie nie wiem, co takiego wydarzyło się w domu, że ćpa. P. to dziecko zamożnych rodziców. Generalnie niczego mu w życiu nie brakowało, oprócz zwykłej rodzicielskiej troski zapewne. To coś jak w Sali Samobójców.

Pieprzę to. Nie chcę o tym myśleć. Powiedziałam mu, że czekam na niego, ale nie mogę go wspierać dopóki będzie dokonywał takich wyborów właśnie.

Cóż... ja też mam nad czym pracować. Za dwa tygodnie wyjeżdżam z Warszawy na dobrych kilka miesięcy, może dłużej.

Powiedziałam P, że wyjeżdżam a on na to, że jeśli zostanę to on zrobi wszystko co będę chciała, zmieni się, przestanie ćpać, pójdzie do pracy i takie tam. Powiedziałam, że nie ma takiej opcji.
I nie godzę się by zmieniał swoja życie dla mnie. Wiem, że na dłuższą metę to nie działa.
Poza tym ja chcę do jasnej cholery żyć już normalnie. Cokolwiek to znaczy. Cokolwiek to jest.

Jeśli uznam, że życie w małym miasteczku mnie przerośnie... cóż... wolę o tym nie myśleć.

3 komentarze:

  1. Nawet nie myśl o tym, że jesteś wstanie pomóc P.
    Od tego są specjaliści i nawet im się czasami albo często nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem. Mój kolega rozmawiał o tym ze mną wczoraj. Swoją drogą to ciekawe, że ciągnie mnie do ludzi z problemami, czyżbym w ten sposób chciała uciec od swoich? Mój terapeuta coś kiedyś na ten temat przebąkiwał. Niby, że wolę widzieć słabość i chorobę w innych niż sobie.

      Usuń
  2. okrutnie powiem - jeśli masz myśleć o P. to w kontekście - czy Ty mu nie pomogłaś w tym co się stało

    obojgu Wam potrzebna tak refleksja - nie rozpraszać się póki siejecie swoim rozchwianiem;

    To pewne, ze łatwiej zająć się innymi niż sobą; jedno nie wyklucza drugiego - jeśli tylko z walki innych w sobie siłę odkrywamy
    :)

    OdpowiedzUsuń