sobota, 24 grudnia 2016

Tak jakby życzenia świąteczne

Kiedy byłam młodą dziewczyną, przyszedł w moim życiu taki moment, gdy czułam się bardzo samotna. Byłam kompletnie niepogodzona z sobą i ze światem. Pełna urazy. Próbowałam sobie odebrać życie na złość innym, na złość sobie, na złość życiu, w którym nie umiałam znaleźć dla siebie miejsca. Byłam przepełniona niemocą, smutkiem, żalem, lękiem.

Myślę, że wiele młodych osób tego doświadczyło i doświadcza. Od tamtego czasu minęło ponad dwadzieścia lat. Po drodze odwiedzałam różne kliniki i szpitale psychiatryczne. Przeszłam terapię. Nabrałam jako takiej świadomości siebie i tego co mnie otacza i przyznam z tą świadomością zaczęło mi się żyć lepiej, coraz spokojniej. 
Stosunkowo niedawno mój stan zdrowia psychicznego znacznie się pogorszył. Zachorowałam na ciężką depresję, ale zanim zupełnie mnie pogrążyła, podjęłam próbę samobójczą.
Który to już rok? 

Nie chciałam się zabić ze złości ani z próby zwrócenia na siebie uwagi. Dziś nie potrafię odtworzyć tamtego procesu myślowego, ale po raz pierwszy w życiu poczułam, jak bardzo jestem zmęczona wszystkim. Latami walki o jakieś status qvo. Istniał jeszcze jeden powód. Straciłam kogoś bardzo ważnego i zostałam postawiona przed bardzo trudnym zadaniem. Życia bez tej osoby.
Kiedy połknęłam tabletki, kiedy odważyłam się je połknąć, uśmiechnęłam się do siebie. Zrobiłam to. Poczułam ogromną ulgę. Pomyślałam, że to już koniec, dobry koniec.
Potem jednak wydarzenia zmieniły bieg. 

Po pobycie na oddziale chorób wewnętrznych zostałam wypisana do domu, a po kilku dniach moja lekarka skierowała mnie szpitala psychiatrycznego. Próbowano mnie łatać na różne sposoby. W sumie przenoszono mnie ze szpitala do szpitala, szukając dla mnie jak najlepszego miejsca i tak w sumie spędziłam cztery miesiące. W międzyczasie mój stan się pogorszył, weszłam w stan bardzo ciężkiej depresji. A na koniec otrzymałam diagnozę - Choroba Afektywna Dwubieguna. To bardzo mną zachwiało. Przez kolejne lata układałam się ze sobą na nowo. Straciłam pracę z powodu pogorszenia zdrowia i żyłam w ogromnym lęku o każdy mój dzień. Moje koty często w tych cięższych chwilach, stawały się pretekstem do życia. To działało. 

Przyszło mi do głowy, że jest wiele osób, które mają podobne przeżycia. Te osoby także zmagają się z trudnymi sytuacjami i czują się w jakimś sensie osamotnione. Zaczęłam pisać blog, potem utworzyłam dwa fanpejdże, za pomocą których mogłam dawać coś z siebie innym i jednocześnie czerpać energię potrzebną mi do życia. Dobrze jest móc być potrzebną. Przyznam, że to mi bardzo pomaga do dziś.

Święta, szczególnie te Bożego Narodzenia, to czas, gdy część z nas może czuć się samotna dotkliwiej niż zwykle. Pamiętajcie, że ten czas minie. A większość czarnych myśli rozpłynie się, gdy ten trochę sztucznie zaczarowany świat, zwany nomen omen, magią świąt, przeminie. I znów wszystko wróci na stare, może nie takie jak byśmy chcieli, ale dobrze nam znane tory. 

Jeśli czujecie się samotni, zwłaszcza w te świąteczne dni, to niezależnie od tego, czy mieszkacie z kimś, czy zupełnie sami, zaopiekujcie się sobą, jak tylko potraficie najlepiej. Zróbcie coś dobrego dla siebie. Tak jakbyście chcieli obdarować kogoś Wam bardzo bliskiego. Albo kogoś, kto nie pozostaje Wam obojętny. Co to mogłoby być? Macie jakiś pomysł?
Przyłóżcie ucho do swojego serca. Moje znów bije mocniej. Teraz jestem już zmęczona i powinnam się trochę przespać, ale gdy wstanę, zabiorę swoje serce na długi spacer i z nim pogadam.
Myślę, że ma mi jeszcze wiele do powiedzenia.

3 komentarze:

  1. Miłego czasu... Podaruj czas sobie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Twoje serce jest ciągle bijącym źródłem. Że je słyszysz. Wracam do Twojego bloga trochę widząc trochę swoją historię, diagnozę. To niesamowite jak bardzo w nim widać Twój kontakt ze sobą. I czułość dla siebie. Uważność, rozsypka, nasłuchiwanie, troska. Ze słyszalnością mojego serca jeszcze nie jest dobrze, nie wiem, na ile jest to możliwe. Kibicuję Ci po cichutku od miesięcy. Dziękuję Ci za ten post - dobrego czasu życzę ze sobą w te święta!

    OdpowiedzUsuń