środa, 8 sierpnia 2012

Nowy dzień

No dobrze. Mamy nowy dzień. A nowe dni można zaczynać na nowo. Autoprezentacja przepadła, ale to nie powód do wpadania w depresję. Wykluczyli mnie, ale zawsze mogę wrócić jak się poukładam z pewnymi rzeczami. Z pracą sytuacja niejasna, ale od października mam zapewnione zatrudnienie w tej firmie, z której mnie zwolnili. Tak mi powiedział mój szef. A i może w tej pracy coś się ruszy od września, bo to czas kampanii reklamowych, więc może będzie do przodu.

Moją słabą stroną jest brak cierpliwości. Mój terapeuta zawsze mi powtarzał, że niekiedy z pewnymi decyzjami trzeba zaczekać. Tylko, że jak się zaczyna coś sypać to ja wpadam w panikę i muszę natychmiast coś zrobić. Właściwie nie wiem skąd mi się to wzięło.

Napisałam ja tej kobiecie, że jak chce ode mnie usłyszeć kilka słów o mnie to ja ją zapraszam na kawę i możemy sobie porozmawiać :) O ludzie, jestem kompletnie szurnięta. Nic nie odpisała. Może ją to uraziło. Trudno, to nie jest tak, że tylko jedna strona ma się starać. Chcę by ona także mi coś dała od siebie. Chcę zobaczyć na ile mój potencjalny szef byłby elastyczny. Na ile gotów przystawać na różne niestandardowe propozycje, bo ja jestem niestandardowa.

No a już pracownicy agencji reklamowych tym bardziej powinni wykazywać pewną miarą odchyłu od normy. Taka specyfika pracy i już. Tak to sobie tłumaczę :)

P. się na mnie trochę wkurzył za tę akcję z prezentacją. Na dodatek wymyśliłam sobie, że wyjeżdżam pod cholerę do sióstr. Odpocznę sobie. Poniańczę dzieci moich siostrzenic. Odwiedzę matkę może, ojca na cmentarzu.

W każdym razie P. zdenerwował się na to, że ja tak sobie lakonicznie napisałam mu na fejsie, że wyjeżdżam, że nawet z nim nie porozmawiałam o tym.

Jakoś nie mogłam tego zrozumieć. Chcę to wyjeżdżam i tyle. A on na to, żebym się postawiła na jego miejscu, że on tak mi pisze, że wyjeżdża a najlepiej to już z pociągu wysyła sms, że jedzie i wróci za tydzień. No to pomyślałam sobie, że może rzeczywiście głupio się zachowałam.

Zostałam wychowana w takim duchu, że faceci nie mają nic do gadania a tu znalazł się taki co to się czepia. Trochę mi się to podoba, nie powiem. Do tej pory chodziłam po omacku, a tu dostaję wyraźne sygnały, że pewne rzeczy są ok a inne nie. Tak postępował ze mną mój terapeuta. I rzeczywiście to mnie jakoś trzymało w ryzach.

Ech, skomplikowane to trochę i nieco wbrew mojej kociej naturze. Ok, ubieram się, jadę pozałatwiać to co trzeba i wyjeżdżam. Nie dam się depresji. Jeszcze tego brakowało.





12 komentarzy:

  1. to, że kot chodzi własną drogą nie oznacza, że ma rujnować plany innych i wprowadzać ich w panikę; P. ma rację, że się wścieka - każdy by tak zrobił; a Ty po prostu byś odleciała w kosmos; zaczynasz myśleć o innych ale nie w kontekście siebie, o NICH osobnych wrażliwych - brawo;
    Tak na marginesie dodam - P. dostał komunikat , że jest mało ważny dla Ciebie - jak coś to do sióstr jedziesz; na pewno tak myślisz, że jest nieistotny dla Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baabeńko moja złota, i co ja bym bez Ciebie zrobiła :) Też tak pomyślałam, że wysłałam taki komunikat P. Ale ja pomyślałam, co ma się chłopak przyglądać na mnie czubka, ucieknę ja sobie daleko żeby nie musiał mnie oglądać takiej. Dla mnie to bardzo trudne pokazywać innym swój lęk. Wolę jak mnie postrzegają jako pozytywną, radzącą sobie a nie taką, która traci grunt pod nogami.

      Pomyślałam, że pojadę do sióstr, tam przeczekam burzę i wrócę jak się pozbieram. Nie przyszło mi do głowy, że P. może interesować to co obecnie przeżywam. Ja się lubię z ludźmi dzielić taką pozytywną sobą, a to co smutne i złe to na blogu lub w samotności przeżywam.

      Już ja wiem co piszę. Wymęczyłam trochę tych chłopaków moich co to się musieli mnie naoglądać w różnych stanach. Nic z tego dobrego im nie przyszło.

      Usuń
  2. Powiem tak - rozmowa w relacji z druga osoba to podstawa. Bez rozmowy druga strona nie wie, o co chodzi i jest jej przykro, zwyczajnie czuje się pominięta. Wiem, co piszę:) Więc nie uciekaj w kąt tylko rozmawiaj. P. ma rację, że mu przykro. Trzymaj się!! :* Wiktoria.

    OdpowiedzUsuń
  3. dziś dzięki des - przyszło mi do głowy coś; może i Tobie się przyda;
    "czekam, żeby nie czekać" czujesz? nie rób P. tej skorupy, którą tworzymy czekając nie wiedząc co się dzieje, o co chodzi; sam wiesz jak się opancerzasz 'między'; ach gdyby Ci ten PowerP działał od razu - świat byłby inny; czekanie niepewność i roz* od razu;
    wiem bord ma zawsze pełny nocnik swój i nie chce myśleć o innych; ale wiem jak nie zacznie będzi postrzegany jako lodowiec, który nikogo nie kocha; to akurat gówno prawda; kocha za bardzo, za szybko i inaczej i nikomu to nie słuzy; to dzwoń do P. i truj mu - teraz się rozmyślam, już się nie rozmyślam, ale jeszcze nie wiem, zwiewam, wracam; Jesli nie zwariuje oboje się choć trochę nauczycie; ważne byś go nie torturowała czekaniem na informację - nie da się zgadnąć ani pojąć, czemu bord idzie na spotkanie już z nigo uciekajać a do tego zrobi minę asekuracyjną - wiesz mam Cię w d* nie wiem po co przyszłam; Tak jest, próbuj to chociaż opowiadać; Będzie po ludzku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy P. czyta tego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  5. o to możesz się z nim porozumiewać dodatkowo tu; pozdrowienia dla tajemniczego P. ; ciężka droga przed nim;

    OdpowiedzUsuń
  6. To chyba łatwiej będzie mu Cię zrozumieć, nieprawdaż? ;-)
    Z drugiej strony jeśli ma dostęp do bloga, to już nie ma zmiłuj - widziały gały co brały - musi Cię zaakceptować z bogactwem inwentarza ;-))
    Byleby tylko inwentarz nie był jakoś straszliwie znarowiony...

    Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. heheh, jesteście kochani :) Wszystko między nami zaczęło się od tego bloga, tzn. na pewno z mojej strony. Ale masz rację, widziały gały co brały. Uff.. dzisiaj chyba ogłaszają w moim zborze moje wykluczenie, denerwuję się okropnie ale z P. jakoś łatwiej to znoszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. byleby się nie rozmyślili :-)będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej perfekcyjna, nie umiem Ci nic doradzić, ale muszę to napisać: PODZIWIAM CIĘ. Za to, że tak bardzo potrafisz się otworzyć przed bliską Ci osobą, udostępniając jej tego bloga (= swoje wnętrze, obawy, wszystko...). "Szacun" :].

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, to wielka odwaga. Tak się "dać na tacy", ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu!
    Ja jestem cholernie skrytym borderem ;-)

    OdpowiedzUsuń