poniedziałek, 27 sierpnia 2012

O mnie i P.

W piątek wieczorem wróciłam do Warszawy. Poprosiłam P. by wyszedł po mnie na dworzec. Wyszedł. Ucieszyłam się, gdy go zobaczyłam. Został u mnie na noc i wyszedł w sobotę koło 16stej.
Potem położyłam się i zasnęłam.

Obudziłam się koło 20stej i nie miałam pomysłu na to co ze sobą zrobić.
Poszłam do sklepu po piwo. Wstawiłam się nieco i słuchałam na yt piosenek dla dzieci. Stąd ten Kubuś Puchatek. Wróciła A. z pracy, zamieniłyśmy słówko i dalej siedziałam sama w pokoju.

Bardzo tęskniłam za P., bo ten tydzień bez niego był trudny. Tydzień z rodziną i ludźmi, których dawno nie widziałam. P. kojarzy mi się z bezpieczną ostoją. Miałam potrzebę być blisko niego na dłużej. Nadeszła niedziela a ja nie miałam żadnych planów na ten dzień. Nie umówiliśmy się z P. i nie wiedziałam, czy to oznacza, że on ten dzień chce spędzić sam, bo musi ode mnie odpocząć.

Miałam ochotę choć na krótki spacer, na kawę wypitą gdzieś w kawiarni. Na spędzenie czasu tak jakoś inaczej.

Czekałam na jakiś znak od niego, ale milczał. Pisałam zatem z K. i T. na fb. Ale w głębi gdzieś czułam, że bardzo tęsknię za P.

Poznałam kogoś niedawno. Ma 34 lata, jest wolny, pracuje w radio. Poznałam go przez przypadek. Miałam jego numer gg, więc odezwałam się do niego, by spytać o pracę dla T. I tak od słowa do słowa i M. zaprosił mnie na kawę. Pomyślałam, że skoro P. się  nie odzywa to spotkam się z M.

Napisałam w końcu sms do P. z pytaniem jak mu mija dzień, i że spotykam się z kolegą. Niby w sprawie mieszkania, ale nie o to mi do końca chodziło, chodziło mi adorację i męskie towarzystwo.

Postanowiłam się ubrać inaczej niż w trampki i t-shirt. Założyłam buty na obcasie, jakieś tam inne ciuchy, tak by było kobieco i sexy. 

W którymś momencie dopadł mnie jednak wyrzut sumienia, więc napisałam do P., czy nie miałby ochoty pójść ze mną do kina. Odpisał, że nie ma ochoty, bo wrócił z siłowni i jest zmęczony i nic poza tym. Zrobiło mi się przykro, bo pomyślałam, że może choć zaproponuje bym zajrzała do niego.

Odważyłam się napisać jeszcze jeden sms, że w takim razie dobrze, że co prawda czuję się bardzo samotnie, ale jakoś będę się uczyć wytrzymywać stany pustki wewnętrznej, które mnie dopadają.
Napisałam szczerze, bo pomyślałam, że otwarte komunikaty są ważne w każdym związku. W końcu mogłam strzelić focha, ale chyba jestem już na to za stara.

On napisał jednakże, że jeśli mam ochotę mogę wpaść do niego. Odpisałam, że ok, że zajrzę na chwilę. Napisałam M., że niestety nie spotkam się z nim i wyłączyłam komputer. Ale tak posiedziałam chwilę i pomyślałam, że chyba narzuciłam się P.  Napisałam mu w związku z tym, że nie przyjdę, że się ubrałam i jadę do miasta. A dokładnie napisałam chyba jednak złośliwie, że się "odpicowałam" i jadę do miasta.

M. odezwał się i prosił nadal o spotkanie. Powiedziałam, że nie ma sprawy. Mało tego, pomyślałam, że nie uda nam się z Pawłem, że bardzo się różnimy. Pomyślałam, że nic z tego nie wyjdzie. Wyszłam więc z domu na spotkanie z M. Pod blokiem jednak złapał mnie jakiś silny ucisk w klatce piersiowej i ból, i żal i poczucie winy. Poszłam do sklepu, kupiłam dwa piwa i wróciłam do domu.
M. napisałam, że nie przyjadę.

Wypiłam te dwa piwa i już kompletnie stęskniona za P. wyszłam z domu i podążałam w jego kierunku. Wyjęłam telefon i napisałam, czy wyjdzie na chwilę mnie przytulić. Odpisał, że tak.

Ucieszyłam się ogromnie. I już frunęłam do niego i już nie mogłam się doczekać, ale za chwilę jakiś smutek znów i jakieś pretensje do P, że tak mnie zostawił, że tak mało brakowało a może zrobiłabym coś głupiego.

Wyszedł, przytulił mnie a ja zaczęłam mówić co myślę. Mówiłam z trudem, bo cholernie krępowałam się powiedzieć wprost. Mniej więcej dałam do zrozumienia P., że byłam gotowa zrobić coś głupiego, ale to dlatego, że czułam się odrzucona przez niego i niechciana.

P. powiedział, że musi się przestawić trochę na inne myślenie, że pojawiłam się tak nagle w jego życiu. Powiedział, też, że absolutnie nie zgodzi się być przeze mnie zawłaszczonym, coś w tym rodzaju, że on potrzebuje przestrzeni dla siebie.

Powiedział, że przez najbliższy tydzień on będzie mi pisał sms na powitanie (do tej pory robiłam to ja), że może się tego nauczy dzięki temu. No i dzisiaj rano taki sms, otrzymałam. Nie wiem czy to nie wymuszone, ale uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam wiadomość. Doceniam to.

Myślę, że musimy z P. Ustalić pewne zasady. Jak i kiedy spędzamy czas wolny i inne podobne.
A jeśli weekendy mają być osobno, to ja muszę je wcześniej planować. Choć z planowaniem u mnie jest duży problem.

Dzisiaj zaprosił mnie do siebie na oglądanie filmu. Pewnie, że pójdę. 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz