wtorek, 7 sierpnia 2012

Spadam

Ech.. i co ja mam napisać. Milczę, bo czuję, że wszystko jest do bani. Prawdę mówiąc jestem potwornie wystraszona. Nie chciałam tu tego pisać ale myślę, że to może być istotne by jakoś lepiej rozumieć to co przeżywam. Otóż wykluczono mnie z mojej społeczności religijnej. Dużo zmian się z tym wiąże. Niestabilna sytuacja z mieszkaniem i pracą, plus to, że będę musiała się rozstać z moją współlokatorką i innymi ważnymi dla mnie osobami i już psychicznie wysiadam.

Zrezygnowałam z tej autoprezentacji. Czuję się tak mało pewna siebie, że nie udźwignę tego. Napisałam babce maila.

Od rana czuję się bardzo źle. Boli mnie głowa, mam zawroty głowy. To z nerwów zapewne. Nie mam siły by walczyć. Powoli się wycofuję. Ta cała sytuacja jest niezłą pożywką dla depresji. Właściwie nawet jestem gotowa się poddać. Straciłam zbyt wiele.

12 komentarzy:

  1. W końcu się odezwałaś... martwiłam się.
    Pamiętaj, że z każdej sytuacji jest wyjście, trzeba tylko rozejrzeć się za odrobiną wsparcia. Samemu widzi się tylko czarny tunel przed oczyma.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Twoja wspólnota miała jakiś pomysł na to, jak człowiek ma sobie radzić z problemami takimi, jak Twoje? Czy tylko wymagała, aby podporządkować się Bogu, doktrynie itp? Bezwzględu na cokolwiek? Twierdząc, że dla wszystkich wymagania są te same, a jak wiadomo nie każdy ma te same narzędzia...
    Czy Twoi współwyznawcy mogą pozostać Twoimi przyjaciółmi?
    Wiem, że jest Ci ciężko, ale odpowiedz sobie na te pytania, a zobaczysz, czy to na pewno aż tak wielka strata.
    Trzymaj się.a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że już się pogubiłam. Mam w zwyczaju obwiniać siebie, ale teraz myślę, że może wina nie jest tylko po mojej stronie.

      Usuń
  3. miałam zamiar wcześniej coś mruknąć w tej sprawie - czy na pewno masz wsparcie od wspólnoty; ale się powstrzymywałam,
    może faktycznie to jeden kłopot mniej;
    szkoda prezentacji i to pewno naj Cię wycięło;
    lepiej powiedz jak z kompem?
    Robisz plan ma jutro - chociaż pierwszy punkt?
    Uczep się jednej rzeczy i powolutku wszystko się ułoży;
    a co ma odpaść odpadnie jak wspólnota - będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no prezentację odpuściłam. Zrobiłam ją ale nie będę jej prezentować. Niech spadają. Nie mam siły i odwagi. A z moimi współwyznawcami to muszę się z tym jakoś poukładać. Tak jak napisałam wcześniej, trochę się pogubiłam.

      Usuń
  4. Nie sądziłam, iż wahnie Cię do dołu... Czy prezentacji nie da się jeszcze, najzwyczajniej w świecie, odwlec w czasie?
    Piszesz, że straciłaś wiele. Wierzę. Ale wierzę też, że nie straciłaś wszystkiego. Musi istnieć coś, w imię czego trzeba walczyć dalej. Po prostu, musi...

    Trzymaj się, ej...

    Des

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę poszłam w dół, bo zabrakło mi wiary w siebie. Pojadę dzisiaj do moich sióstr to trochę naładuję baterie. W piątek wrócę i będę myśleć co dalej.

      Z tego wszystkiego to napisałam wczoraj sms do mojego terapeuty, bo jakoś tak już nie wiedziałam jak wołać o pomoc. Ale nie odpisał słusznie zresztą. Jeszcze tego brakowało, by mój terapeuta leciał na każde moje skinienie, bo mi się krzywda dzieje. On wie, że ja sobie poradzę i ja wiem. Tak myślę.

      Usuń
  5. odpisz mu, że dobrze zrobił - niech ma jakąś nagrodę za ciężką pracę :-) wiem co mówię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, niech sobie siedzi na tym urlopie spokojnie. ja dam radę, z nim czy bez niego dam radę.

      Usuń
  6. acha to on jest na tym urlopie z którego się wymixowałaś w ostatniej chwili; świetnie ma facet :-( - oj Perfekcyjna dajesz czadu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to ja coś źle zrozumiałam. Terapeuta jest na urlopie. P. nie. My jedziemy koniec sierpnia, początek września.

      Usuń