piątek, 31 sierpnia 2012

Chwiejnie

I już koniec wakacji. Pourlopowaliście się gdzieś? Facet z kliniki nie napisał. Hm.. no ale do dzisiaj włącznie miał dać znać. Może jeszcze coś skrobnie.

Wczoraj miałam dość ciężki dzień psychicznie. Byłam też na rozmowie o pracę i znów usłyszałam, że mam za duże kwalifikacje, i że nie nadaję się do tej pracy, a raczej, że ich na mnie nie stać itp.

Ok. Wróciłam do domu. Atak bulimii, jeden, drugi, trzeci. Alkohol, dużo alkoholu, fajki. A tu jeszcze osłabienie, bo miesiączka. W którymś momencie zaczęło mną trząść i kłuć w klatce piersiowej, i tak jakbym miała zaraz zejść, zemdleć. Nie wiem już sama, czy zemdlałam, czy też zasnęłam.

Obudziłam się po szóstej rano w dobrej formie. Wykąpałam się, ubrałam, umalowałam. Mogłabym już iść do pracy ale jeszcze chwilkę, jeszcze posiedzę w domu. Piosenką fantastyczną wygrzebałam, to też wam dedykuję dziewczyny, które mnie czytacie :)







No a poza tym u nas z P. chyba wszystko ok. Staram się być szczera i grzeczna. Wzięłam debet, czekam, aż pojawi się kasa na koncie. Kupię karnet na siłownię i od września zaczynam chodzić znów. W ten sposób chcę zapanować nad piciem. Tak było rok temu i udało się. Być może i tym razem się uda.

Debet powinien pomóc mi opłacić obecne rachunki. Będę też mogła sięgać po te środki, by jakoś żyć.
Znów wracam do kontrolowania finansów w wersji pisemnej. Koniec wakacji, koniec laby, koniec luzu.

Powiem szczerze, że ciężko mi robić cokolwiek. Czy Wy też tak macie, że nic Wam się nie chce?
Tę chwiejność trzeba jakoś spacyfikować, bo to przez nią nic się nie chce. Bo jednego dnia naplanuje, namyślę sobie jak durna a następnego już chcę czegoś innego, I tak w koło.

Jakby ktoś z Was był z Warszawy i chciał skorzystać z Centrum Kryzysowego, to mam kontakt i tam przyjmują i pomagają.

Siódmego września mam prywatną wizytę u mojej lekarki. Tym razem godzinną z elementami psychoterapii analitycznej. Może i coś mi to da. Już nie mogę się doczekać. 

No i bardzo bym te warsztaty chciała zorganizować. Coś dla nas, żebyśmy mieli takie miejsce, czy taką organizacje, działającą na rzecz naszą.

Zobaczymy. Na szczęście jest kilka osób chętnych do podjęcia się współorganizowania projektu.
Mam kilka osób, które mogłyby pomóc. Moim zadaniem jest nas wszystkich ze sobą skontaktować. A potem każdy już wybierze swoją działkę, w której będzie działał.

Chyba, że na początek stworzyć taką grupę samopomocową, nieformalną... cokolwiek...

3 komentarze:

  1. a to oznacza, że dotarłaś do tego OIKu, czy polecasz z drugiej ręki ;)?

    OdpowiedzUsuń
  2. moja wiedza o ośrodkach interwencji kryzysowej jest bardzo pozytywna; skorzystałam z ich pomocy w sprawach różnych w różnych miastach - dobrze, że znam jedna z takich placówek od środka to jest dobry pomysł; jedyna wada jest ich za mało i bardzo źle płacą - ot praca społeczna; jak zawsze mówię szanujcie swoich lekarzy terapeutów itd to strasznie trudna praca;

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie umówiłam się tam jeszcze. Czekam na siódmego września do mojej lekarki.

    OdpowiedzUsuń