środa, 5 grudnia 2012

Dzień dobry.

Ufff.... jaki spokojny, dobry poranek. Owszem jajnik bardzo boli a z nim cała prawa noga. Zajmę się tym dzisiaj.
 
Pójdę zaraz do apteki zamówić leki przepisane przez doktor Sz., bo dwóch z trzech nie było.

Napisał do mnie I. - mój bezpośredni szef. Ten nad nim wkurza się za brak zwolnienia. Poprosiłam I. o rozmowę.  Spotykamy się na mieście o 11:30. Ja i I. jesteśmy starymi znajomymi. Pracowaliśmy kiedyś razem, razem mieszkaliśmy. Nie będę ściemniać. Zwyczajnie powiem mu, że nie dałam rady.

Jestem także gotowa, na to, że mnie zwolni. Praca zawodowa to moja pięta Achillesa. To bolący wrzód na dupie. To jakiś koszmarny przymus. Byłoby inaczej, ale szef główny, który jest nad moim szefem... ach, nie będę tego pisać. To się wyjaśni samo. To musi się wyjaśnić.

Zatem dzisiaj będę wiedzieć wóz albo przewóz z pracą. 

Poza tym czuję się dość dobrze. Psychicznie bardziej wytrzymała. Muszę się tylko teraz ubrać bardzo ciepło, bo nie znoszę zimna i iść załatwiać co się da.







5 komentarzy:

  1. Ach tak... Już wiem o czym miałam pisać, a co zupełnie wyleciało mi z głowy ze względu na ostry ton wiadomości sms mojego szefa.

    Otóż chciałam przeprosić, ale teraz znów się boję i znów nie chcę już nikogo przepraszać, tylko chcę uciekać, uciekać, uciekać....

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... ale czemu ja się tak telepię? Przecież szef to szef a nie matka, która zaraz mnie zleje. Ja i on jesteśmy na równych prawach. Ja powiem swoje, on powie swoje i zadecydujemy co dalej.

    A jak stracę pracę to będzie krótka piłka. Pojadę pakować taśmowo ciasteczka w pudełeczka w jakiejś angielskiej miejscowości i tyle. Mam tak byłego chłopaka, który strasznie mi odradza takie kroki, ale mówi, że jak będę pod ścianą to załatwi mi tam wszystko co trzeba.

    Mam też rodzin, Dwoje siostrzeńców ze swoimi dzieciakami i małżonkami. Już mi mówili, że jest bardzo ciężko tam, ale inaczej tam się im żyje.

    Może trzeba będzie załatwić rentę, a może nie wiem, sprzątać biura (o! napisać do pana Piotra w tej sprawie) a może... może... oj... coś się wymyśli, byle już tak się nie bać.

    Jestem dzielna. Jestem dzielna. Prawda, że jestem???

    OdpowiedzUsuń
  3. przeprosisz czy nie przeprosisz mniejsza o to, zostaw drobiazgi, trudne - no tak;
    praca=kasa jest konieczna;
    nie planuj wydatków, nie oszukuj się;
    KAŻDY kto ma długi panicznie się boi;
    każdy;
    czeka Cię mozolne wyłażenie na powierzchnię i tyle;
    będzie jak zwykle, zrobisz pierwszy kroczek i wykaraskasz się;
    jeśli jest źle idź do psychiatry - wiesz, że pomogli Ci, może i tym razem coś razem ustalicie sensownego

    i nie wydawaj, bo to Cię najgorzej dołuje

    nie potrafię inaczej Ci pomóc - może to zły sposób, ale ja znam tylko ten

    małe kroczki tam gdzie tylko to możliwe - każdy sukces pozwoli łapać się nadziei


    OdpowiedzUsuń