poniedziałek, 10 grudnia 2012

Emocje

Przepraszam, że doprowadzam Was do szewskiej pasji. Pomyślcie, że ja ze sobą muszę żyć 24 h na dobę. Już tego nie wytrzymuję. Nie wytrzymuję.

Poszłam do pracy, poszłam na siłownię, kolacja i co dalej? Jak ja NIE CHCĘ NIC. Nie wiem nic. Nie dam rady, nie dam rady. Emocje jak w kalejdoskopie. Nie nadążam.

Już na siłowni zaczęło mną telepać z nerwów. Zazwyczaj tak trzęsło mną, gdy dostawałam ataku bulimii. Teraz nic, nic. Jeść nic, palić nic, pić nic.

Emocje rozpełzły się po mnie jak pchły. Ani się z nich otrząsnąć ani wybić.

Boję się. Boję się. Boże... źle, że napisałam wtedy na blogu, źle. Źle..

3 komentarze:

  1. Przestań pierdolić do cholery. Gorąca kąpiel, kolacja, kakao i melduj się tu.

    OdpowiedzUsuń
  2. To tylko substancje w Twoim mózgu, przecież wiesz, że to zaraz przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. ok, ok, wzięłam resztki hydroksyzyny i poszłam spać. Jestem.

    OdpowiedzUsuń