czwartek, 26 maja 2016

Chcę z tym skończyć

Od wtorkowego popołudnia siedzę w domu. Nie wychodzę. Jedynie (i niestety) do sklepu. Staram się nie mieć z nikim kontaktu, bo świat i ludzie czasem zbytnio mną chwieją. Zwłaszcza obecnie, gdy to przemęczenie takie duże i gdy tak bardzo zależy mi aby zapanować nad obżarstwem. Mam już tego dość.
Jestem tym zmęczona, ale nie wolno mi się poddawać. Czuję, że jestem coraz bliżej wyzwolenia, ale tylko po to by nie jeść. Nie mam pojęcia jak na dłuższą metę miałoby wyglądać moje odżywianie się. Tym jednak zajmę się później, kontaktując się z moim znajomym dietetykiem, który już mnie kiedyś prowadził, który wie, że choruję na bulimię.
Musze się skupić tylko na tym by pokonać nawyk kompulsywnego obżarstwa, i ciągłego myślenia o jedzeniu, choć to trudne, Mój wewnętrzny krytyk gani mnie i naciska na robienie jeszcze innych rzeczy, które jego zdaniem są teraz konieczne. Nie jestem w stanie się tym zająć. To mnie dodatkowo frustruje i wtedy muszę to napięcie zajadać. Błędne koło. Dlatego postaram się skupiać do końca tylko na tej jednej rzeczy.

Jestem taka wściekła, że mam tę chorobę. Straszny syf. Muszę być cierpliwa i konsekwentna. Muszę być wyrozumiała dla siebie, ale to jest takie trudne. Nie wiem, czy jest coś bardziej trudnego, coś nad czym nie potrafię panować. Wydaje mi się, że na tym etapie nikt mi nie może pomóc. To kwestia mojego dogadania się ze sobą. Bardzo mną chwieje. Muszę wytrzymać. Dlatego nie mogę zajmować się na tę chwilę niczym innym, bo rozproszona, mogę znów dopuścić impuls, który każe mi jesć.

Ciężko mi. To cholerne uczucie fizycznego i psychicznego ssania.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz