poniedziałek, 23 maja 2016

Dzień wolny

Dzisiaj wzięłam wolne. Miałam pójść do pracy na dwunastą, ale gdy budzik zaczął dzwonić koło dziewiątej stwierdziłam, że nie dam rady się podnieść. Zadzwoniłam do L. i spytałam czy mogę wziąć dzień wolny. Właściwie nie wiem dlaczego bałam się wziąć wolne dzisiaj. Przecież pracowałam w weekend i na dodatek miałam sporo nadgodzin.

Moje podejście nie może tak wyglądać. Dlatego muszę na początek negocjować w tej sprawie ze sobą i zrozumieć, czego właściwie się obawiam i dlaczego.

Jestem zatrudniona w firmie na 3/4 etatu. Dlatego do pracy przychodzę na 10.00. Ale, gdybym zaproponowała 3/4 etatu pracy jak przy zatrudnieniu osoby z orzeczeniem niepełnosprawności, to wówczas do pracy chodziłabym na 11.00. Ponieważ pełen etat dla osoby z orzeczeniem to 7, a nie 8 godzin pracy dziennie. A skoro w pracy moja niepełnosprawność nie jest tajemnicą, (załatwiam przecież dofinansowanie do pensji z PFRON) to dlaczego nie mam korzystać z prawa do 7 godzin pracy. Jest mi głupio, ale porozmawiam o tym z L. Potrzebuję więcej czasu dla siebie, czuję się przemęczona ostatnio.

Tak czy owak, zadzwoniłam rano do L. i wzięłam wolne, po czym spałam do godziny 16.20. Coś niesamowitego. I gdyby nie to, że o 18.00 miał przyjść P. naprawić mój sedes, przespałabym tak do rana.
P. jest cudowny. Przyszedł, wykonał bardzo prostą czynność i wszystko naprawił w nie więcej niż 30 sekund. Ucieszyłam się jak dziecko.
W przyszłym tygodniu naprawi mi rower. Trzeba z nim zrobić trochę porządku. Tu już umówiliśmy się na konkretną kwotę, ale nijak się to ma do cen, jakie figurują w serwisach rowerowych. Będę miała co robić po pracy, gdy już będę miała rower.
Przygotowuję się bardzo powoli (a raczej oswajam się z myślą) do kilku zmian w swoim funkcjonowaniu. Chcę wierzyć, że są one możliwe. Póki co siedzę i kończę wielką paczkę Michaszków :(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz