poniedziałek, 30 maja 2016

Podjęłam walkę

Bardzo źle się czuję fizycznie. Myślę, że moje ciało jest chore.
Byłam dzisiaj przed pracą na siłowni. Kupiłam karnet na miesiąc. Zobaczę jak będzie z konsekwencją. Trafiłam na bardzo miłego instruktora, który zrobił ze mną trening pokazując z jakich ćwiczeń powinnam korzystać. Jutro wszystko raz jeszcze sobie spisze i nawet nie musiałam umawiać się na płatny trening. Bardzo dobrze się czułam po tej siłowni. Blisko mam z niej do pracy, wiec piechotą poszłam do biura. Do domu też mam blisko. To wszystko powoduje jakieś takie swoje-moje bezpieczne miejsca na Ziemi.
Dzwoniłam do mojej byłej terapeutki, pani M., porozmawiałyśmy przez chwilę. Wyjaśniłam, że jest ze mną źle i postanowiłam za wszelką cenę zająć się terapią. Obiecała podesłać mi sms-em kontakty do terapeutów, których poleca i którzy prowadzą osoby z zaburzeniami odżywiania i tak też zrobiła.
Zadzwoniłam także do mojej dawnej lekarki, czyli drugiej pani M., ta również zareagowała błyskawicznie i umówiła się ze mną tak na pogadanie, żeby w ogóle się rozeznać w tym co u mnie. Po spotkaniu wypowie się na co to wszystko u mnie wygląda jej zdaniem. To psychoanalityczka, więc ten punkt widzenia jest dla mnie ważny. Wieczorem przysłała mi sms z namiarem na jej nowy gabinet. Cieszę się na wizytę z doktor Sz.
To jedna z moich twierdzy. Moja dawna mama. Pomoże mi. Wiem. I dlatego do niej też zadzwoniłam.

Mojej obecnej lekarce, pani M. opowiem 8-go na wizycie wszystko. A moja druga pani doktor M - ona mnie zna, że tak się wyrażę od dziecka, a na pewno od emocjonalnego dziecka. Wie co noszę w sobie, z jakiej planety jestem i od czego uciekam.

Jutro rano znów idę na trening. Żadnych szaleństw. Po prostu potrzebuję pomocy i to jest ten moment gdy traktuję to bardzo poważnie. Małymi kroczkami, coś innego i coś co pozwoli mi zadbać o siebie.
Psychicznie przede wszystkim.

Pozostaje sprawa z kasą. Dzwoniłam do szkoły. Na początek spróbujemy zwiesić kurs na trzy miesiące. Wcześniej muszę się dogadać z bankiem, który z ramienia szkoły kredytuje mi ten kurs.

Poza tym dzień taki sobie.
Arytmia, drgawki, osłabienie, zmęczęnie, i przymus najedzenia się.


Dlatego wiem, że to już naprawdę poważna sprawa.
Fizycznie dzisiaj czuję się wrakiem.

1 komentarz:

  1. Podziwiam Cię za siłę zaparcia z siłownią.Ja po kilku wizytach zawsze spasowałam.Do tego potrzebna byłaby mi ogromna siła wewnętrzna-a tego nie mam,o systematyczności już nie wspomnę

    OdpowiedzUsuń