piątek, 23 lutego 2018

W nocy Zyziek przyszedł do mnie, przykleił się i tak spaliśmy. Od razu poczułam ulgę, spokój. Brakowało mi bliskości, zapachu kociej sierści. To było uzdrawiające. Taka bliskość.
Miałam wiele snów, a wszystkie te obrazy koiły mnie. Mam wrażenie, że mój mózg w nocy się naprawił. Tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
Być może to przychodzi falami, a zaistniały też realne czynniki, które spowodowały, że poczułam się bardzo zraniona, niechciana i nieważna. Być może jeszcze wszystko wróci, ale teraz szybciej to rozpoznam.

Zaprałam fotele. Za kilka dni przyjdzie wypłata pójdziemy do doktor. Najwyżej jakoś na raty się umówimy. Napiszę do A. o kłopotach finansowych, wiem, że zrozumie. Zajmę się wszystkim.
To był tylko krzyk, ból, rozpacz. Wszystko to nosze w sobie, do czego się nie przyznaję.

Zrobiłam pyszne, zdrowe śniadanie. Pomogę sobie. Pomogę nam. Potrafię to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz