sobota, 9 czerwca 2012

Refleksje.

Jak zwykle obudziłam się dość wcześnie. Jestem z tych osób, które chodzą spać z kurami a wstają bladym świtem. Dzisiaj dopadło mnie poczucie winy, że T. spał u mnie, że pozwoliłam mu się dotykać. Myślę, że to było gówniarskie. Mam ochotę się zlinczować. Alkohol to nie jest najlepszy pomysł w moim przypadku.

Napisałam wczoraj do mojego lekarza, że sięgam po alkohol dość często ostatnio i on mi odpisał tak, że poszło mi w pięty. Aż mi się głupio zrobiło. Niesamowite, ale on działa na mnie jak mój terapeuta, on też potrafił czasem postawić mnie do pionu szybciutko. Zatem koniec z alkoholem.

W poniedziałek idę do pracy i biorę się do roboty. Nawet jeśli tej pracy jest niewiele to postaram się coś konstruktywnego robić. Kiedyś miałam z pracy satysfakcję. Potrafiłam być naprawdę mocno zaangażowana. Poczucie, że robię coś istotnego, sprawiało, że czułam się bardziej dorosła. Ale to było w byłej firmie. Tam mieliśmy dużo zajęć. Praca była ciekawa. Głupio wyszło, że dostałam tej manii i zbzikowałam na punkcie jakiejś wyimaginowanej mafii, która śledziła każdy mój ruch w internecie i w komputerze.

Potem były trzy miesiące szpitala a potem potworna depresja. Nigdy potem nie byłam już tak aktywna. Przestałam być kreatywna. Strasznie bałam się zwiększonej aktywności zawodowej, myśląc, że psychoza znów wróci. Chyba tak naprawdę nigdy się z tym nie pogodziłam. Z tym, że to mi się wtedy przytrafiło. Poza tym, że miałam poczucie śledzenia mnie przez net, skontaktowałam się z jedną dużą korporacją i dużą agencją badawczą proponując im pewne przedsięwzięcie, którego byłam autorem.

Kiedy po jakimś czasie zrozumiałam, że to wynikło z choroby, że coś takiego zrodziło się w mojej głowie, rzuciłam terapię. Powiedziałam terapeucie, że jestem pacjentem psychiatrycznym i nie nadaję się do terapii. Że jestem chora, i już zawsze będę chora, i że terapia jest nie dla mnie. Rzuciłam też pracę i przyszłam do tej, w której jestem dzisiaj. Tu nie robię nic, jak wiadomo. Nie wymaga się ode mnie kreatywności, nie spoczywa na mnie tak duża odpowiedzialność. Na początku było ok. Czułam, że tu odpoczywam. Teraz jednak mam wrażenie, że wykonują pracę poniżej moich możliwości i to mnie uwstecznia i sprawia, że czuję się kompletnie nieproduktywna. Mało znacząca.

Chyba czas to zmienić. Powinnam zacząć od uczenia się obowiązkowości a co za tym idzie odpowiedzialności. Wytyczać sobie jakieś małe cele. Planować dni. Ja naprawdę nie mam żadnych obowiązków obecnie. Nie chcę to nie wstaję z łóżka. No chyba, że w tygodniu do pracy. Po pracy chcę to idę na siłownię, nie chcę to nie idę. Chcę to sprzątam, nie chcę to nie robię tego.

Tak, chyba zacznę od małych celów. Dzisiaj sobota. Cały dzień przede mną. Wstanę, zjem śniadanie. Sprzątnę mieszkanie i pójdę na siłownię. Później może ugotuję obiad sobie i dla A. Ona wczoraj upiekła pyszną zapiekankę. Upiekła i podała mi do łóżka.

No dobrze. To zacznę od małych kroczków.

9 komentarzy:

  1. a co złego w tym by robić to co się chce? tak powinno być;
    '...Zatem koniec z alkoholem."
    a tak nie powinno być :-)
    no nie, że masz pić przy lekach - oczywiście NIE
    ale sama powiedz co to za cyrk z tym podkładaniem się pod polecenia; sam na siebie 'donioslaś', zamówiłaś sobie rozkaz i posłuchałaś;
    Mam 3 pomysły na tę akcję
    - chcialas pogadać z dr to znalazłaś mocny pretekst
    - chciałaś dr pokazać jaki ma dobry wpływ na Ciebie
    - potrzebujesz poleceń

    i obawiam się, że wszystkie powody są prawdziwe i pewnie nie jedyne

    Gdybym Ci wcześniej napisała, że głupio robisz, że pijesz i coś do kompletu - nie byłoby fajnie, a na pewno nie byłoby skutecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, chodzi o wszystkie te trzy rzeczy :) Donoszę na siebie wówczas, gdy widzę, że sama sobie nie poradzę. Chciałam też jakoś się z nim skontaktować, z nadzieją, że on odpisze mi jakoś nietypowo na maila, ale on zrobił to bardzo profesjonalnie i bez niepotrzebnych dygresji. Zasmucił mnie ten fakt i jednocześnie ucieszył. Facet, chyba jest naprawdę w porządku. Flirtować się z nim nie da :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba się trochę pogubiłam (może nie przeczytałam wszystkiego uważnie i coś przeoczyłam albo leki mnie tak otępiają ;)). Mam pytanie odnośnie twojej terapii - czy sama ją przerwałaś, tzn. czy była to tylko Twoja decyzja? I czy w tym wpisie miałaś na myśli psychoanalityka, którego często wspominałaś - pana M.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było tak, że po wyjściu ze szpitala po tamtej manii byłam w dużej depresji, przytłoczona faktem, że zachorowałam tak bardzo. Wtedy poszłam do mojego terapeuty i powiedziałam, że chcę zakończyć terapię. On wówczas powiedział, że rozumie ten moment w moim życiu i to, że potrzebuję się z pewnymi rzeczami poukładać i jest w stanie zgodzić się na zakończenie terapii w tym momencie. Tak też się stało. Po roku przerwy wróciłam do terapii, która trwała kolejny rok, po czym mój terapeuta orzekł,że terapia nie może być kontynuowana już dłużej. Teraz już może jaśniej to opisałam :)

      Usuń
  4. zawsze kiedy udajesz, że nie robisz tego co chcesz, grasz sama ze sobą
    - z jednej strony, żeby coś się działo, z innej, żeby nie odpowiadać za to na co masz ochotę - jakoś tak się stało :-)
    Każdy tak w życiu kombinuje - im częściej zdasz sobie z tego sprawę ale nie uciekniesz od kombinowania/planu będziesz silniejsza; będziesz szczera wobec siebie i polubisz siebie - odrobinę? :-) te maleńkie nagrody są nam bardzo potrzebne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udaję, że nie robię tego co chcę? Nie rozumiem? Możesz jaśniej?

      Usuń
  5. ja to mam wrazenie, ze ze wszystkich, czasem naprawde wartosciowych komentarzy, wyciagasz tylko to, co Tobie pasuje. Jak to mowią: "Slyszysz, co chcesz uslyszec". Czepiasz sie jednego zdania, jednego slowa, ktore calkowicie przeslania caly sens wypowiedzi. Tyle ciekawych ludzkich spojrzen tu odnalazlam, ciekawe, ze Ty ich nie widzisz/nie umiesz/nie chcesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam widzę, ale to zostaje w mojej głowie, a to czego nie rozumiem, o to dopytuję :)

      Usuń
  6. tak dosłownie może spróbuj - ostatnio nie zdarzyło Ci się nic czego nie zdecydowałaś świadomie = chciałaś;
    czasem nie jesteś w stanie nadążyć z decyzjami i lecisz - potem ciepisz;
    ale ostatnio jest dobrze robisz co chcesz, choć czasem/często nie jesteś z tego zadowolona;
    np: każdą złotówkę wydałaś świadomie = chciałaś; a inna sprawa, że to Cię wkurza itd;
    udało mi się wytłumaczyć?

    Przydzielaj sobie nagrody :-) to Twój pomysł i świetny; może pisz dobre słowa o sobie w nagrodę; inny sposób to mówienie sobie miłych rzeczy do lustra - ale to masakra-trudne!

    OdpowiedzUsuń