wtorek, 26 lipca 2016

Myślę, przemyślam, wymyślam

Kurczę, szesnasta już, a ja niczego dzisiaj nie zrobiłam w pracy. Aż się zmęczyłam tym nicnierobieniem. Mam nadzieję, że jutro już się ogarnę.
Nastrój mam dzisiaj w porządku. W przyszłym tygodniu biorę urlop i jadę do matki. Okna myć. Widzę ją raz, dwa razy w roku i jak do niej jadę to moim zadaniem jest posprzątanie jej chałupy. Chociaż ma przy sobie wnuków całe stado i swoje dwie córki, które jej nie odstępują na krok.
Mój terapeuta wkurzył się kiedyś i powiedział: "A dlaczego ma pani sprzątać swojej matce? Niech pani matka sama sprząta swoje brudy." No to przestałam.
Ale dwa lata temu pojechałam i umyłam jej te wszystkie zajebane okna. Czyściłam wszystkim, łącznie ze szczoteczką do zębów, żeby wyczyścić je dokładnie, a potem po powrocie do Wawy dostałam na drugi dzień jakiegoś zapalenia mięśni i dosłownie nie mogłam się ruszyć, taki ból odczuwałam, gdy próbowałam się poruszać. No to wylądowałam na ostrym dyżurze, gdzie zaaplikowano mi końską dawkę ketanolu. No i tak przez parę dni mnie trzymało. Leki jakieś musiałam brać.

Pomyślałam sobie, że pojadę i w tym roku. Pal go licho. Niechże ta matka ma coś ode mnie. Byle z moim bratem jakoś poszło. Ale teraz już wiem przynajmniej na co go stać, więc mu powiem, żeby spierdalał. I tyle. Może zabiorę ze sobą na tę eskapadę kogoś, tak dla poczucia bezpieczeństwa. Żeby nie oszaleć.

Jeśli chodzi o G. dzisiaj mój stosunek do niego określiłabym jako zrównoważony. Ani za dużo w tę ani w drugą stronę. Widzę plusy i minusy tej relacji. Ale nie chwieje to mną.
Z jedzeniem jest u mnie lepiej. Dość duża poprawa. Myślę, że to dzięki temu, że zainteresowały mnie inne rzeczy, jak chociażby poznawanie nowych ludzi. Ale w sumie może ta fluoksetyna działa. Zapomniałam, że ją biorę na to. Ciekawe, że nie rozkręca mi hipomanii. To dobrze.

Dzisiaj mam jeszcze do załatwienia kilka rzeczy. Wieczór powinnam jakoś przetrwać. Muszę odezwać się do M. Nie dzwoni, a to jest raczej dziwne. Powinnam go odwiedzić.

3 komentarze:

  1. gdybyś wróciła do pytania: "A dlaczego ma pani sprzątać swojej matce?"
    gdybyś wyobraziła sobie, że matka wpada do Ciebie i czyści okna szczoteczką do zębów - jak byś się poczuła? jak byś czekała na następną wizytę

    spróbuj zobaczyć co Ty robisz swojej matce teraz - mimo, że masz szansę wiedzieć na czym to polega; to trudne ale chyba sensowne;

    nie da się chyba uzasadnić, że po Twojej matce spływa jak po kaczce to co jesteś w stanie jej zaproponować przy wizytach?

    potrzebujesz być "dobrym człowiekiem", czy potrzebujesz zemsty - pogrzeb w motywacjach i efektach odwiedzin w domu;

    czy cokolwiek może dać te kilka pytań? kto wie jak w czym i kiedy odnajdujesz swojego terapeutę - nie wiem jak on by zareagował, mam nadzieję, że nie odesłał by pytań na drzewo, możliwe że powiedziałby czemu nie należy ich zadawać i jakie znaczenie ma dla Ciebie jazda do matki i odwaga w demonstrowaniu tam czegoś;
    czy to jest zamiast?

    Co by było gdybyś spróbowała przetrzeć u siebie okna i to spokojnie, bez wyrywania z ich zakamarków tego czego tam nie ma - może to pozwoli z dystansu spojrzeć co drzemie w tym 'pomaganiu'





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Musiałbyś/musiałabyś poczytać bloga i znaleźć dla siebie odpowiedź.

      Usuń
  2. miło mi dziś!! poczytać blog

    OdpowiedzUsuń