środa, 20 lipca 2016

Plany

Wczoraj wieczorem byłam jakoś dziwnie pobudzona. Na noc wzięłam trzy setki ketrelu i szybko zasnęłam. Czekałam na G. do dwunastej w nocy, bo niestety tak obecnie kończy pracę, posiedzieliśmy do pierwszej i poszliśmy spać. To znaczy ja padłam nieprzytomna. Miałam iść do pracy na jedenastą, ale kompletnie nie dałam rady się podnieść po tym ketrelu i gdyby nie G. pewnie szybko bym nie wstała. W każdym razie do pracy poszłam na trzynastą a wyszłam z pracy przed dwudziestą.
L. bardzo się ucieszyła, gdy mnie zobaczyła, bo miałam przecież jeszcze dzisiaj mieć wolne.
Cały dzień coś mi opowiadała, więc musiałam z podzielną uwagą słuchać jej i jednocześnie robić swoje. Bo pracy mamy dużo.
Na koniec, gdy już wychodziła do domu przeprosiła mnie, że tak dzisiaj gadała, ale siedziała w pokoju tyle czasu sama, a tu wreszcie miała okazję do kogoś się odezwać. Rozśmieszyła mnie tym bardzo i rozczuliła jednocześnie. Z L. jest tak, że jak się wkręci w jakiś temat, to nie ma bata, pół dnia z głowy. Ja jestem też straszna gaduła, ale w porównaniu z L. i M. jakoś nie wychodzi mi to gadanie w pracy. A propos, jutro M. przyjeżdża do firmy, więc będę miała stereo :)
Po pracy mamy z M. gdzieś iść. Chętnie pójdę. W piątek organizuję wyjście na kino plenerowe. A sobota i niedziela jest dla mnie i G.
Ciekawa jestem jak nam ze sobą będzie. Coś tam się między nami pozmieniało. Pewne rzeczy zaczęły nabierać innego kształtu. Jestem na etapie zaciekawienia obecnym obrotem spraw.
Spodziewam się różnych obrotów, mając na względzie swoje emocje i życie w ogóle. Ale chciałabym, żeby póki co kierunek był jeden. Gdzieś pewnie jest linia, której nie da się przekroczyć. Tak myślę. Jednak póki co, niech sprawy toczą się tak naturalnie jak miało to miejsce do tej pory.

P.S. Myślałam dzisiaj o moim terapeucie. Chyba wiem dlaczego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz