wtorek, 5 lipca 2016

Szukając wyjścia

Smutno, smutnawo, smutniutko...
Może dlatego, że dzisiaj nigdzie nie biegnę, nie lecę. Trochę się przyzwyczaiłam do bycia z ludźmi.
Zaprzyjaźniłam się bardzo z A. Jest mi bardzo bliska. Poznałyśmy się już jakiś czas temu. Naturalnie co najmniej rok zajęło mi oswajanie się z nią. Wyjeżdża z Polski na stałe. Będzie mi jej bardzo brakować. Smutno mi, gdy o tym pomyślę.
Brakuje mi też G. Z nim oswajałam się półtora roku. Chyba to normalne, bo na tym etapie chciałabym z nim spędzać każdą wolną chwilę.
G. bardzo późno kończy pracę, więc widzimy się głównie nocami. Z tego powodu też nocuję u niego ostatnio często. To znaczy nie tylko. Wynajął mieszkanie dosłownie obok mnie, mieszka sam i mogę do niego wpadać. Lubię przy nim zasypiać. Lubię jego głos. Lubię gdy do mnie mówi i ze mną. Lubię jego dotyk. Uczę się też dotykać jego, ponieważ problem bliskości fizycznej jeszcze mi trochę ciąży. Dziwne jest to, że z dnia na dzień stał się dla mnie tak bliski. Boję się tylko zaangażować. Żeby nie cierpieć. Żeby tak bardzo nie tęsknić za jego obecnością.

Strasznie mnie dzisiaj ujął P. mój były chłopak. I może dlatego taki smutek również. Z nim także się oswoiłam, ale czułam, że ta relacja jest nieco chora. Dochodziło do jakichś dziwnych zbliżeń, chociaż miało to nic nie znaczyć. Gubiłam się w tym trochę. W którymś momencie stało się to męczące. Nie umiałam się do niego ustosunkować. Może nawet czekałam na to, że coś wreszcie z tego wyniknie. Gdy postanowiłam zakończyć tę znajomość poczułam jakąś ulgę. I wtedy być może uwolniłam swoje uczucia do G.

Dzisiaj rozmawialiśmy po trzech tygodniach milczenia. Nie miałam ochoty na jakikolwiek kontakt z nim. Ale odezwał się. To co napisał bardzo mnie poruszyło. Dlatego myślę, że po części ten smutek z jego powodu. Ale przede wszystkim czuję niedosyt G., a teraz ten wyjazd na urlop.
Mam nadzieję, że będę się dobrze bawić w Liverpoolu, no a potem w Sopocie. Marcin coś pisał, że mógłby ze mną do Sopotu się wybrać. Lubię spędzać czas z Marcinem. Tylko po ostatnich urodzinach, na których z nim byłam, boję się, że coś się zadziało z jego strony.
Kiedyś upiliśmy się strasznie u mnie. Do dzisiaj wspominamy to ze śmiechem, ale też z pewnym skrępowaniem.

Chyba piszę o tych wszystkich mężczyznach, żeby rozłożyć napięcie związane z G. Z jednej strony to wszystko jest takie inne. Takie, czego nie doświadczyłam od czasu romansu z T. G. bardzo mi go przypomina w wielu kwestiach. Jest w nim nim niemal coś identycznego. A może identyczny jest nasz romans. G. ostatnio mniej więcej tak nazwał naszą relację. Powiedział, że jesteśmy kochankami.
Jesteśmy. Pewnie, że jesteśmy.

Nie mam już takich ciągów głodowych. Nie wiem co zrobić z tą nadwyżką emocji.

Ach... boli..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz