poniedziałek, 27 lutego 2017

Co to znaczy być przyjacielem osoby pogrążonej w żałobie?

Grzesiek zaskakująco milczy. Chyba skupił się na swojej urazie.
Trudno mi uwierzyć, że mógł się w tej całej sytuacji tak zachować. Tym bardziej, że miał okazję widzieć mnie w dobrym nastroju, a na sobotniej kolacji sprzed dwóch tygodniu, podziękowałam mu za jego wsparcie i obecność, W ramach zaproszenia go na tę kolację chciałam przekazać mu jak bardzo doceniam jego wsparcie i jak jest to dla mnie nieocenione. Przeprosiłam go, że musi mnie taką znosić. Powiedziałam, że te ciężkie chwile będą wracać wielokrotnie i mam nadzieję, że mnie zrozumie. Jego obecność była dla mnie bardzo ważna. Traktowałam go jak swojego mężczyznę. Byłam przekonana, że jest ktoś, kto mnie wspiera. Ze mimo, że nie mam już moich Przyjaciół to o dziwo pojawił się on i jest przy mnie.
Po tamtej kolacji wszystko się skończyło. Wyszliśmy z niej i rozeszliśmy się do domów.

Kolejne samotne wieczory tylko mnie pogrążały. Tęskniłam za nim, za jego obecnością, a im bardziej rozdzierała mnie rozpacz rozpadałam się.
Marzyłam o minionej sobocie. O tym, że będzie to nasza sobota. O tym, że będzie dla mnie czuły i dobry, że wniesie promyk światła, do którego będę mogła się uśmiechnąć, będąc pewna, że to właśnie na to czekałam. Na niego.
Zastał mnie płaczącą, zmęczoną cierpieniem i usiłowaniem doprowadzenia mieszkania do jako takiego użytkowania. Zdenerwowałam się i poczułam się jeszcze bardziej nieważna. Bo ile mógł mi dać czasu przez te kilka wieczornych godzin, na które się pojawił, kiedy ja ledwie uporałam się z bródem, by mógł przyjść do czystego mieszkania. Wyobrżałam sobie, że G. będzie gotował w kuchni, a ja jakoś ogarnę siebie mając w świadomości, że on jest, że robi coś dla nas. Krząta się po domu. Że za chwilę wyjdę spod prysznica. Ubiorę się, może umaluję i wspolnie siądziemy do stołu.
Tego mi było trzeba, normalności. Jego takiego, który w tych zlych dla mnie dniach mógł być moim promykiem.

Ta sobota powinna była zostać poprzedzona rozmową, planem na sobotę. Jakimś pytaniem na co miałabym ochotę? Oczywiście nie miałabym pojęcia, bo w tej ciągłej rozpaczy i samotni powtarzałam jedynie, że jestem tak bardzo zmęczona.

Czego on się spodziewał? Że wyskoczę radosna? Chciałam, żeby ze mną usiadł na początek, pozwolił mi wylać łzy, niemoc, żale. Nie na niego, ale na sytuację, którą wciąż przeżywam.
Chciałabym widzieć w jego oczach zrozumienie spokój. Wiem, że wtedy poczułabym się bezpiecznie, wiedząc, ze jest. Zaufałabym, że można być z kimś tak blisko.

Jest w nim więcej mroku niż we mnie. Gdy ten mrok spotkał się z moją żałobą, z moją rozpaczą przelał jakąś czarę.
Pragnę mężczyzny, przyjaciela, partnera, ale spotkałam młodego chłopaka, który funkcjonuje w innym świecie, w takim, gdzie jego mrok nie jest mu tak straszny. Inteligencja i błyskotliwość jakoś pozwalają intelektualizować słabe ogniwa.
Ale nie ma tam nic ponad to.

W każdym razie taką otrzymałam odpowiedź tego sobotniego wieczoru. Widząc jego reakcję, słysząc słowa, których nie powinien był mówić, jeśli jest to mądry życiowo człowiek.Widząc jak wstaje i wychodzi, pełen urazy.


14 komentarzy:

  1. "Pragne mezczyzny, przyjaciela, partnera, ale spotkalam....."
    Spojrz na sytuacje z jego strony. Byc moze on tez pragnie "kobiety, przyjaciolki, partnerki", zas spotkal Mala Dziewczynke Pragnaca Tatusia? Takiego, co przyjdzie i ugotuje kolacje, wyslucha, ukoi, utuli, poda chusteczke, wezmie w ramiona...
    Zreszta, zdaje sie, robil to.
    Ale to nie znaczy, ze ma robic to za kazdym razem, gdy sie rozpadasz. Nie mozna wymagac od innych za wiele. Jak sama piszesz, "ma swoja pojemnosc".
    Twoj Partner nie jest Twoim terapeuta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tego skojarzenia chciałam uniknąć.
      Mam na myśli wsparcie przyjaciela w sytuacji dramatu, jaki przezywa jego przyjaciółka, która straciła rodzinę i to po przez własny błąd.

      O corce i tacie wspominać w tej tragedii to kompletne nieporozumienie.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ileż to satysfakcji dowalić komuś, prawda? Krew mnie zalewa, jak takie idiotyzmy czytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pragne mezczyzny, przyjaciela, partnera, ale spotkalam....."

    No właśnie. Widocznie nie wszyscy rozumieją co kryje się pod słowem przyjaciel. To raz.
    Dwa to to, że nawet zwykły znajomy, jeśli jest normalnym dojrzałym człowiekiem, a taki posiada empatię, nie oczekuje od człowieka w takiej sytuacji śmiechu, atrakcyjności itp., itd.
    No chyba że facet chce jedynie atrakcyjnego życia. W stałym zwuązku nie ma jedynie super wspaniałych chwil, bo to życie jest po prostu.
    Wqr... mnie ten facet.

    OdpowiedzUsuń
  5. I jeszcze - tak, przyjaciel wspiera za każdym razem. Dziwne, że jak widzę nie dla wszystkich jest to oczywiste.

    Moje komentarze są odniesieniem do pierwszego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, ze nikt nie oczekuje od osoby w zalobie bycia wesola (wiem to, bo przezylam niespodziewana, zupelnie nagla jak grom z nieba smierc meza po &- latach malzenstwa). Ale tez nie mozna oczekiwac od partnera za wiele! Po prostu nikogo nie stac na to, by 24 godziny na dobe byc na zawolanie. Nawet terapeuta tego nie udzwignalby, gdyby musial robic to na okraglo, przy tej samej osobie.
    Nie chodzi mi o dowalenie. Lecz o wyrozumialosc takze dla otoczenia, nie tylko dla siebie. Bo w przeciwnym wypadku zamiast realnych ludzi za partnerow pozostana tylko koty... A przeciez nie o to w zyciu chodzi, prawda?

    P.S. Tak bardzo kibicowalam, gdy zwiazek z G. dopiero rozkwital... Szkoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Chouette. Ja go tej soboty zobaczyłam pierwszy raz od dwóch tygodni. Widzieliśmy się raz w restauracji, do której go zaprosiłam. A potem kilkuminutowe rozmowy na zasadzie co słychać My się prawie nie widzimy. Często o tym wspominam na blogu. To jest największy szkopuł tego związku i dlatego nie ma sensu go ciągnąć. Ja chce mieć normalny związek. Ten nie jest. Grzesiek byl ze mną Gdy Nokia umierała i przez jakiś tydzień po codziennie dzwonil dwa razy dziennie na chwile z pracy. A tak przez cale doby byłam sama. To nie możliwe by jego grafik pracy sie zmienił. Chyba celowo i pewnie to jest prawda, wchodzę w związki z takimi mężczyznami, żeby tej bliskości i obijam obecności nie bylo. Mogę miec o to pretensje jedynie do siebie. Przemyślałam to i poczekam na lepsze okoliczności. Teraz jeszcze bardziej coś się we mnie zacisnęło i chcę być sama.

      Usuń
  7. To prawda, ze jak najbardziej zaslugujesz na normalny zwiazek.
    Po prostu o Grzesku czasem tak pieknie pisalas...
    Zycze Ci z calego serca poradzic z cala sytuacja.

    P.S. Wiesz, zdalam sobie sprawe, ze to niewyobrazalnie ogromne miejsce jakie w Twoim zyciu zajmowaly Twoje koty wskazuje przede wszystkim na bezmiar Twojej samotnosci... Naprawde wczesniej nie zdawalam sobie z tego sprawe. Sorry.
    A Grzesiek... moze nie jest przyjacielem idealnym jak w filmach, ale przeciez Cie wspieral jak mogl. Nawet, jesli nie zawsze wiele mogl. Pewnie, ma tez swoje problemy na glowie. Jak kazdy z nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest jak piszesz. Dzięki za zrozumienie.
      Może jakoś się odnajdę w tym wszystkim.

      Usuń
  8. To, że zwierzę jest najbliższą istotą, świadczy dobitnie o otaczających ludziach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nie chcę obwiniać ludzi. Moje relacje są bardzo powierzchowne. Uważam, że wybieram takich ludzi, którzy nie mają nic przeciw takiemu kontaktowi, albo są w jakimś sensie niedostępni, żeby być blisko ludzi, aczkolwiek na odległość na jaką jestem w stanie się zbliżyć i dać do siebie podjeść. Zwierzę nie ocenia, przywiązuje się do opiekuna, a moje zwierzaki na dodatek były ze mną bardzo blisko. Byliśmy jednym stadem. Dzięki nim realizowałam tę pierwotną potrzebę bliskości.

      Usuń
  9. Może u Ciebie przyczyną jest border, u mnie odrzucenie, niekochanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to pierwotne odrzucenie i stąd zaburzenie. Potem to już w jakiś sposób prowokowane odrzucenie i niekochanie. Albo odpychanie osób, które chciałyby się zaangażować, choćby w przyjaźń.

      Usuń