sobota, 8 lipca 2017

23.00 max. leki i spać. Czy jestem w stanie to dla siebie zrobić?

Dziewczyny z Liv. wsparły mnie rano i nakazały absolutne się nie martwić, tym że nie przyleciałam. Wiedzą, że choruję, ale tak tylko informacyjnie. Zastanawiałam się, czy mam skłamać i np. powiedzieć, że spóźniłam się na samolot, ale uznałam, że przed nimi wolę chyba wypaść na chorą niż na niezorganizowaną. Powiedziałam tylko, że mam zaostrzenie choroby i że to już trochę trwa, z tym, że jednak wczoraj poczułam się dużo gorzej.

Mam nadzieję, że piknik jutro wypali i wszystkim będzie miło.

Cały dzień przeleżałam, głównie czytając treści z grup na fb. Dużo o reklamie, bo to moja dawna branża i byłam ciekawa co słychać. Potem zaczęłam czytać o kosmetykach naturalnych i takim treściom też poświeciłam dużo czasu. Wreszcie w ramach tychże kosmetyków przeszłam na you tube, a ten podrzucił mi vloga niesamowitej dziewczyny. Choruje na białaczkę, miała w grudniu przeszczep szpiku. Ale jej kanał był zupełnie nie o tym. Był o kosmetykach właśnie, choć dla mnie głównie o jej niesamowitym entuzjazmie, dobrej energii, stylowi życia, rodzinie. Skomentowałam jej i jej męża filmik, który wspólnie nagrali. Bardzo mnie rozbawił i wzruszył. Odpisali mi ciepło, więc ta interakcja dodała mi troszkę zdrowia.

Nie było to jednak takie polegiwanie sobie i scrollowanie social mediów. To był dzień pełen bólu, ale widać znalazłam dla siebie coś, co dało mi poczucie bezpieczeństwa, głównie przynależności i bliskości. No a koło 23-ej, chcąc nie chcąc, muszę wziąć leki. Wiem, że wciąż ze sobą walczę i chora część jest w ogromnej przewadze, ale tak się ze sobą w nocy umówiłam, że będę jaką ona chce. To ją chyba ukoiło.

Nie zdrzemnęłam się ani na chwilę i nie czuję się zmęczona. Od dzisiaj leki, te które mam, jak prosiła mnie lekarz dyżurna z Instytutu, a w poniedziałek jakimś cudem zmuszę się by dostać się do nowego lekarza do Tworek. Mam skierowanie w trybie pilnym i mają obowiązek mnie przyjąć. Do lekarza, nie do szpitala rzecz jasna.
Z tym, że aby mnie przyjęli, muszę wstać, wyjść z domu i tam pojechać. I to jest głównie to z czym się zmagam.

Muszę to zrobić dla siebie. Bo trzeba iść do przodu i mieć jeszcze z tego życia dużo satysfakcji. Coś się wymyśli. Muszę na pewno zaopiekować się sobą z troską, uwagą, czułością. Jak z dzieckiem. Zabrakło tego ostatnio.
Dzisiaj życzę sobie dużo dobrego. Czasem można się co do kogoś pomylić. Może nie aż tak jak zrozumiałam to dzisiaj. Może kiedyś się przyznam. Teraz jest mi cholernie wstyd i zwyczajnie przykro i ciężko, ale ciężej będzie później. Teraz, gdy głowa choruje, nie dopuszcza wszystkich treści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz