środa, 21 grudnia 2022

Dysocjacja a traumy z dzieciństwa.

Dysocjacja jest mechanizmem obronnym, polegającym na radzeniu sobie z przytłaczającymi zdarzeniami traumatycznymi poprzez oddzielenie wizualnych, emocjonalnych i somatycznych doświadczeń od obecnego, codziennego poziomu świadomości. Doświadczenia mogą być oderwane jedno od drugiego, jak również od pojedynczej osobistej narracji. Van der Kolk i in. (1996) uważają, że te “oderwane” aspekty traumatycznych doświadczeń są zwykle natury percepcyjnej albo zmysłowej i często są doświadczane, jako niewytłumaczalne doznania fizyczne i nie mogą być wyrażone w języku ani zdekonstruowane (Luxenberg i in., 2001). Niezdolność ujęcia własnych emocji i doznań w system słów i narracji tłumaczy się na dwa sposoby: (1) osoba doświadcza dezorganizujących emocji, co powoduje: panikę, przerażenie, bezradność; (2) doświadcza zmienionego stanu świadomości, który odcina jednostkę od zdolności do opisania własnych doświadczeń w postaci symbolicznej (językowej). Van der Kolk twierdzi, że „niezdolność do ujęcia doznań i emocji w system słów sprawia, że wspomnienie traumy staje się terrorem nie-do-wypowiedzenia, któremu towarzyszy niemy i obezwładniający afekt” . Brak werbalizacji wspomnień dotyczących urazu przyczynia się do tego, iż część własnego doświadczenia staje się obca, a pochodzące z niej emocje są niezrozumiałe i przerażające.

Dokładnie funkcjonowanie danego mechanizmu obronnego wyjaśnia Dalenberg (1999). Zdaniem badaczki dysocjacja dotyczy zerwania integracji świadomości, tożsamości, pamięci lub percepcji. Dysocjacja prowadzi do uczucia wyobcowania od siebie lub od własnego środowiska; budzi panikę u osób jej doznających; sprawia wrażenie, że nie ma się kontroli nad własnym życiem; utrudnia wykonywanie społecznych i zawodowych czynności. Osoby zdysocjowane nie radzą sobie z przewidywaniem zagrożenia lub widzą niebezpieczeństwo i złe zamiary u osób im życzliwych, co odsuwa ich od przyjaciół i kolegów.

Cytat pochodzi z artykułu Agnieszki Matyjasek. Psycholog, psychotraumatolog i neuropsycholog. Link do artykułu Traumy z dzieciństwa a Złożony Zespół Stresu Pourazowego (Complex PTSD) w dorosłości.

Czytając go w całości, w ogóle przyglądając się objawom CPTSD można odnieść wrażenie, w szczególności w obszarze związanym z regulacją afektu, że te do złudzenia przypominają zaburzenia osobowości borderline oraz choroby dwubiegunowej. Spory wokół diagnostyki traum złożonych, w ogóle traum toczą się od dziesiątek lat w środowiskach zrzeszających najznamienitsze nazwiska i to na całym świecie. Stąd też tak wiele błędnych diagnoz. 

Przykładem mogą być dwie odmienne postawy z kręgu moich najbliższych znajomych. Koleżanek, będących psycholożkami i psychoterapeutkami przeprowadzającymi również diagnostykę, gdzie jedna dodatkowo podjęła specjalizację z psychotraumatologii, ponieważ jak to ujęła, nie widzi sensu dalszej pracy terapeutycznej z pacjentami bez tak podstawowej wiedzy jaką jest wiedza o traumach. Druga psycholog, na pytanie o CPTSD odpowiada obojętnie, że nie ma żadnej wiedzy na ten temat. Psycholog kliniczna zajmująca się diagnostyką. Opór w zgłębianiu tego tematu uznałam, za możliwy efekt własnych nieuświadomionych traum, lub efekt utraconych kosztów, gdyż jest to osoba, która odebrała bardzo dobre wykształcenie, ciągle podnosząca swoje kwalifikacje, pracująca na co dzień z pacjentami. Oczywiście nie traciłam nadziei, ponieważ znam dość dobrze swoich bliskich znajomych i po wielu miesiącach od naszej rozmowy otrzymałam od niej wiadomość, że właśnie zaczęła zgłębiać temat CPTSD. 

Podobnie informacje o tym zaburzeniu przekazałam bliskim znajomym, którzy od lat leczą się psychiatrycznie lub tak jak ja latami tkwią w gabinetach terapeutycznych. Jedna z koleżanek, która zdobyła wykształcenie medyczne na jednej z najlepszych, polskich uczelni, na pytanie do swojej lekarki psychiatry, co sądzi o CPTSD i jej odpowiedź, że nie sądzi aby ta diagnoza jej (koleżanki) dotyczyła, wymieniła tytuły publikacji światowej sławy ekspertów od CPTSD, pytając czy lekarka miała okazję się z nimi zetknąć. Gdy pani doktor odpowiedziała, że żadnej z nich nie przeczytała (w przeciwieństwie do mojej koleżanki, która zaimponowała mi ilością posiadanych książek na ten temat i wiedzą, którą zebrała od czasu, gdy podrzuciłam jej temat traum złożonych), ta skwitowała: To na jakiej podstawie pani odrzuca tę diagnozę? 

Ja informację o moim możliwym cptsd przekazałam mojej obecnej lekarz bardzo delikatnie ale też chyba w swoim stylu Perfekcyjnej, która bierze za siebie odpowiedzialność i nie ustaje w poszukiwaniu rozwiązań na poprawę swojego funkcjonowania. I każdy kto mnie leczy o tym wie. Szczerze opowiedziałam jej o procesie, który spowodował, że dotarłam do podejrzenia tej diagnozy, łącznie z konsultacjami telefonicznymi i osobistymi u mniej lub bardziej znanych specjalistów z tej dziedziny w Polsce. Moja pani doktor przyjęła te informacje również z szacunkiem dla mnie i dodała, że leki, które obecnie biorę, w przypadku tej diagnozy nadal mają rację bytu. 

Co ciekawe odkąd przyjęłam to rozpoznanie za słuszne, ilość moich dotychczasowych objawów, przypisywanych chorobie dwubiegunowej znacząco zmalała. I tak na przykład wszelkie stany depresyjne czy szczególnie te mieszane, w których występowało duże napięcie lub pobudzenie zaczęłam łączyć z flashbackami i triggerami typowymi dla cptsd, co w przypadku zaistnienia tej świadomości zaczęło zmniejszać ilość, skracać długość i głębokość objawów. Do tego posiłkując się wiedzą psychologiczną, wiedzą i umiejętnościami nabytymi w trakcie własnej terapii, jestem w stanie doświadczać tak skrajnych stanów, jak te obecnie, wynikłych na skutek powrotu do traumatycznych wspomnień i całkowicie się nie zdekompensować. Przynajmniej do tej pory. To tylko potwierdza jaką potęgą jest właściwa psychoedukacja i terapia. 

Już niebawem CPTSD będzie możliwe do diagnostyki w Polsce za sprawą nowego ICD 11. I choć sami diagnozujący powiadają często, że diagnozy są jedynie dla specjalistów, to jednak w przypadku traum założonych wiedza na ten temat wydaje się być kluczowa, abyśmy wszyscy mogli szukać adekwatnej pomocy i abyśmy mogli w końcu uwolnić się od tak krzywdzącej stygmy, która spadła na nas za sprawą tych błędnych lub niepełnych diagnoz. 

Myślę, że choćby w imieniu swoim i tylko tych najbliższych osób, których historie poznałam osobiście, mogę powiedzieć: Domagamy się uważnienia naszych traum. Domagamy się prawa do zrozumienia i współczucia. Wstyd i poczucie winy pozostawiając po stronie naszych oprawców. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz