niedziela, 11 marca 2018

Chciałam w pierwszych słowach napisać, że wczorajszy dzień spędziłam na niczym, ale przecież tak nie było. Czyżby jakiś nawyk malkontenctwa? Tylko tego mi brakowało, żebym została starą zrzędą.
Przecież wczoraj odkurzyłam porządnie wszystko. Na tyle starczyło mi sił, jeśli chodzi o sprzątanie, bo czyszczenie wszystkiego z sierści, łącznie z jej właścicielami, jest cholernie pracochłonne. Byłyśmy też rano z Melisą u dr Ewy, przy okazji odebrałyśmy karmę dla Zyźka.
Po powrocie skończyłam grafiki na mój bordrelajnowy fanpejdż i ugotowałam leczo. Ale jakie! Sos pomidorowy wyszedł genialnie. Sama siebie zaskoczyłam. Tym bardziej, że nie cierpię gotować, a przez to chyba nie umiem.
Tak czy owak, te dwie rzeczy poprawiły mi nastrój. Jakby nie było, wreszcie zrobiłam coś niestandardowego. Wymagało to ode mnie kreatywności i poświęcenia czasu. Na dobranoc włączyłam Kartotekę Różewicza, słuchowisko na youtube, ale szybko zasnęłam.

Dzisiaj obudziłam się wcześnie, kompletnie odmieniona. Ale to jak! Miałam radosny, wręcz zbzikowany nastrój aż do południa. Zaczęłam słuchać muzyki! Tak dawno jej nie słuchałam. Tańczyłam z Zyźkiem, a Melisa uciekała zadziornie przed nami, prowokując do jej ganiania.
Gdy już się zmęczyłam, oklapłam trochę, włączyłam telewizor, żeby sobie gadał i stwierdziłam, że przygotuję jeszcze jedną grafikę na fejsa. To mnie pochłonęło i wyciszyło.
Po jakimś czasie zmobilizowałam się do ugotowania drugiej porcji lecza, żeby było na jutro i pojutrze, bo miałam nadmiar warzyw.
W reklamie telewizyjnej usłyszałam kawałek The Asteroids Galaxy, na której koncercie byłam. Włączyłam na youtube, co przywiodło na myśl dobre wspomnienia. Jest miło, ale już wolniej i spokojniej. Ostatecznie pod wieczór czuję się nieco zmęczona dniem.

Podejrzewam, że zapalnikiem w kierunku podwyższonego, dobrego nastroju może być napięcie związane z pobytem na oddziale. Tak mi się wydaje, że emocje troszkę za bardzo mi strzeliły.
Muszę jutro tam dotrzeć a ponadto trzymać język na wodzy, żebym stamtąd nie powróciła rozhisteryzowna, że trajkotałam jak durna.

No tak, teraz to poczułam. Nieprzyjemne napięcie w brzuchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz