środa, 7 marca 2018

Odkurzyłam dzisiaj mieszkanie, wzięłam prysznic i zadbałam nieco o swoje ciało. Niestety przyglądając się sobie w lustrze wywołałam u siebie silny niepokój. To było coś w rodzaju paniki. Albo silnie przeżywanego stresu. Coś okropnego!
Muszę przyznać ze smutkiem, że już nie przypominam siebie. Jest bardzo źle. Nie wiem kim jest ta osoba w lustrze. Bardzo mi z tym ciężko. Strasznie. Potrzebuję bardzo pomocy. Muszę pomyśleć jak mogę sobie pomóc.

Mimo ogromnej trudności, wybrałam się dzisiaj na co miesięczną grupę wsparcia dla osób z chadem i ich bliskich. Na szczęście tamci ludzie nie mają żadnego porównania mojej osoby sprzed depresji, poza tym mówimy tam naprawdę o ciężkich sprawach, więc sprawa wyglądu staje się sprawą wtórną. Bardzo wtórną, więc ten stres zamienił się w inny. Tym razem chodziło o kontakt z ludźmi. Problemem jest dla mnie bycie częścią grupy. Tak bym to zdiagnozowała. To jest do terapii grupowej, tylko tam mogłabym pracować nad tym co się ze mną dzieje, gdy jestem w większym gronie, ale też gdy jestem z kimś jeden na jeden a nie czuję się z tym kimś swobodnie i bezpiecznie.
Staję się bardzo niespokojna. Odczuwam silną potrzebę mówienia, komentowania. Najtrudniejsze jest to, że nawet się łapię na tym, ale emocje są tak silne, że trudno mi nad sobą panować. 

Na szczęście są terapeutki - moderatorki, a grupa zrzesza osoby, które są przeważnie bardzo ekspresyjne i bardzo chętnie dzielą się swoimi historiami i przemyśleniami.
Dzisiaj jedna z osób była w stanie maniakalnym. Było więc i strasznie, i smutno, ale i śmiesznie. Powiem tylko tyle. Chad to takie gówno, że dla osób z boku pewne zachowania w ogóle nie będą wyglądać na alarmujące. Bardzo łatwo się pomylić i ocenić, że ktoś jest debilem, zimną suką, czy agresywnym chamem,  żartownisiem, leniem albo pracoholikiem. To bardzo ciężka, podstępna choroba. To zabrzmi dziwnie, ale właśnie zdałam sobie z tego sprawę.

Zrobiło mi się siebie szkoda. Ale to po tym jak usłyszałam różne wypowiedzi i tak się zmartwiłam ich autorami, że miałam ochotę się popłakać. Zrozumiałam jak ci ludzie się męczą. Oni, ich bliscy. Dopiero w drodze powrotnej dotarło do mnie, że jestem jedną z nich.

Poczułam silną potrzebę by pomagać takim ludziom, ale może zacznę od siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz