niedziela, 16 października 2011

Jestem zmęczona.

Na dworze piękna, słoneczna, choć mroźna jesień. Siedzę w pracy. Postanowiłam trochę dorobić i pracuję w weekendy. Akurat w tym miesiącu mam taką możliwość. Moje zadanie to po prostu być do dyspozycji, więc muszę się trochę nagimnastykować, by jakoś przesiedzieć do piątej. W przyszły weekend będzie gorzej, bo czeka mnie dość stresująca praca od rana do nocy.

Jadąc do pracy myślałam o M. - Panu M. Myślę, że ta moja chęć zakończenia terapii, mimo silnego przywiązania do niego związana jest z walką, która toczy się we mnie od wielu miesięcy. M. Determinuje moje życie. Żyje dla niego i przeciw mu. Jestem zmęczona tym zmaganiem się ze sobą.

Choć bardzo go kocham, to jednocześnie nie mogę znieść tego uczucia do niego. Ono mnie upokarza, ono mnie uzależnia od niego. Wszystko co robię i kim jestem związane jest z nim. Jestem tym bardzo zmęczona.

Wczoraj wróciłam po pracy do domu i wyprowadzona z równowagi przez moją kotkę, która znów zalała mi łóżko, trzasnęłam drzwiami i poszłam przed siebie.

Wybrałam się do kina, na... hm.. "Rozstanie".  Film ciekawy, ale musiałabym go obejrzeć jeszcze raz, by go dobrze przetrawić.

 Po filmie wróciłam jakaś odprężona do domu. Skończyłam robienie porządków po kocim incydencie. Porozmawiałam z moją współlokatorką, wykąpałam się i położyłam się do łóżka. Poczytałam coś jeszcze i zasnęłam.

Dzisiaj wstawało mi się jakoś trudniej. Odczuwam zmęczenie a przede mną ciężki tydzień i jeszcze cięższy weekend.

Jutro sesja. Najchętniej poszłabym do niego by mnie jakoś ukoił. Opowiedziałabym mu o tym jak się staram, jak staram się z tym wszystkim poukładać. Ale to już chyba nie do niego. Muszę być silna dla siebie i być dzielna dla siebie. On na pewno zostanie w mojej pamięci. Cieszę się, że go spotkałam. Nauczył mnie dorosłości. Ale teraz czas iść w swoja stronę. Bez niego. Pewnie będę tęsknić za nim, ale czuję, że jestem bardzo silna. Choć teraz czuję się tak zmęczona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz