czwartek, 27 października 2011

Perfekcyjna

Jestem jakaś drażliwa, poddenerwowana. Na prośbę dietetyka spisuję od poniedziałku wszystko co zjadam.
Jakoś wszystko się kręci wokół żarcia. Dzisiaj z koleżanką z biura urządziłyśmy sobie ucztę i kupiłyśmy sobie po dwa pyszne ciastka w pobliskiej cukierni. Na początku niebo w gębie i ulga a potem znów nerw.

Mam ochotę się najeść bulimicznie. Mam ochotę sobie odpuścić. Zauważyłam, że chodzę trochę jak w zegarku.
Siłownia, jedzenie, praca, rozwój duchowy (każdego dnia czytam biblię i próbuję coś z tego rozumieć), terapia - wszystko to raczej ma charakter podciągania pod kreseczkę. Wiem, że nie jestem w tym staraniu się jakaś rewelacyjna, ale każdego dnia próbuję być lepsza. Stąd PERFEKCYJNA, brrr.

W nocy śnił mi się mój terapeuta. Właściwie sen był o czym innym. Trudno mi to jednoznacznie określić ale chyba chodziło o to, że kiedyś byłam gwiazdą. Występowałam na scenie i byłam zachwycająca. I właśnie w tym śnie wspominałam to z uczuciem ogromnej rozpaczy, że już tego nie ma, że coś odeszło. Wtedy pojawił się wątek z terapeutą. Siedziałam na jego kolanach, całowałam go i szlochałam. Chciałam by usłyszał, jakie to dla mnie ważne a jednocześnie jak mnie to rozdziera. To, że już nigdy nie będę tak wyjątkowa. Wtem spytałam go: "Panie M., czy jeżeli się poprawię, czy będziemy mogli kontynuować terapię?" Nie pamiętam co odpowiedział...

1 komentarz:

  1. Mam wrażenie, że terapeuta w tym śnie spełnia rolę rodzica. Tak, jakbyś pytała: tato, czy jak się poprawię, to...
    Może szukasz akceptacji rodzica, podświadomie? Stąd ten perfekcjonizm, stąd też te wszystkie zajęcia? Dlaczego nie zrobisz sobie wakacji od wszystkiego? Co by się wtedy stało?

    OdpowiedzUsuń