piątek, 7 października 2011

Przegrałam.

Wczoraj byłam na dodatkowej sesji. Trudno mi o tym pisać, ale mój terapeuta powiedział, że coraz częściej chodzi mu po głowie taka myśl, że ta terapia nie ma sensu. Że mam taką silną potrzebę by był blisko mnie, że jedna sesja w tygodniu mnie tylko frustruje a w rezultacie wywołuje psychozy. Powiedział też, że mam jakąś szczególnie silną fantazję, że kiedyś będziemy parą i to też sprawia, że to mnie mocno frustruje. Że z powodu jednej sesji nawet nie możemy tego przepracować. Że to nie tak, że on mnie nie chce, tylko że się nie da.

Spytałam, czy gdybyśmy się rozstawali to czy mielibyśmy się jakoś żegnać, czy skończylibyśmy terapię z dnia na dzień. Powiedział, że byśmy ją zakończyli z dnia na dzień.

Nie mam pieniędzy na dwie sesje. Nie chce także już dłużej go tak kochać i potrzebować.

Dzisiaj byłam u mojej lekarki na wizycie. Opowiedziałam jej o tym. Spytała czy w związku z tym skończyliśmy terapię, powiedziałam, że jeszcze nie ale pewnie z końcem miesiąca zakończymy.

No i tyle z mojej terapii. Nie mogę jasno myśleć. Nie czuję też zbytniego smutku. Może minimalny strach przed tym, co ze mną będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz