niedziela, 13 maja 2012

Majowa niedziela

A dzień raczej szary i smutny. Wczoraj przemeblowałam pokój. Tak by coś się zmieniło. Cokolwiek. Wczorajszy i dzisiejszy dzień na przepustce. Siedzę w necie. Czytam Wojaczka. Smutny ten Wojaczek i ja smutna. Bulimia wczoraj mnie nieco sponiewierała. Mimo, że poszłam na ten drenaż limfatyczny, to jednak nie powstrzymałam się od objadania i prowokowania wymiotów. Było mi cholernie źle ze sobą. Ciężko upiornie, jakoś nie do wytrzymania.

Dzisiaj obudziłam się po dziesiątej. Koty już dłużej nie mogły wytrzymać i zaczepiały mnie. Wstałam. Dałam im jeść. Sama stanęłam na wagę. Uff.. nie przytyłam zbyt dużo. Tylko kilogram. Ceną jaką jednak płacę za wymioty jest opuchlizna na twarzy. Nie wygląda to najlepiej.

Może by wybrać się do kina? Muszę poprosić właścicieli mieszkania, żeby mi założyli rolety. Może ściany bym pomalowała. Może... Może położę się spać. Może skoczę do sklepu po papierosy. Byle jaka ta pogoda. Kwiatek muszę umyć. Zakurzone liście. Kurze wytrzeć w ogóle. Skoczyć po fajki. Położyć się spać. Nie jeść, nie rzygać. Nie myśleć ale może coś poczuć, bo nie czuję nic. Może na siłownię pójść. Nie, siłownia nie. Nie dam rady. Wykąpać się. Nalać wody do wanny, poleżeć. Pomalować paznokcie. Zaopiekować się sobą. Zatęsknić z Panem M. Powzdychać. Zadzwonić do matki. Nie, do matki nie. No bo co mówić?

Niedziela, jak żyć w te weekendy? Coś musi się zmienić. Idę po fajki. Pranie się pierze. Tęsknię za ekscytacją.

2 komentarze:

  1. nie istniejesz gdy nie jesteś cool
    cholera
    znam to ze stanów zagrożenia - gdy się wali nie potrafię czekać
    kiedyś nie jadłam wtedy - pewna pozytywna nagroda z katastrofę
    teraz różnie - byle nie czekać - działać
    gdy się świat trzęsie

    a gdybyś tak szła - pewnie sama, wyprawa na piechotę - na kraniec czekania

    kiedyś wracałam z pracy i zanim odezwałam się do normalnych ludzi w domu - biegłam do kresu wytrzymałości - po czym musiałam wrócić
    zdechła spłukiwałam prysznicem syf i
    wracałam do normalnego świata
    dom zawsze był dla mnie świętością
    żeby ten dom trwał musiałam znieść pracę, taką jaką miałam póki nie wymyśliłam lepszej
    Ty masz perfekcjonizm ja mam odpowiedzialność :-) przekuwaj to w coś znośnego
    Pamiętaj jednego słowa nie piszę tu przeciwko Tobie - gdybyś miał cierpieć z powodu moich tekstów - wiedz, że to z niewiedzy/głupoty nie z poczucia czegokolwiek
    staram się jak ślepy, głuchy i kaleka

    może bywam promem, który nie zawsze wie nawet gdzie port

    OdpowiedzUsuń
  2. jest ok, piszesz ok, tylko ja czasem nic nie wiem...

    OdpowiedzUsuń