niedziela, 6 maja 2012

O wszystkim

Brrr, zimno jakoś i wietrznie. Nad ranem była burza, ale kiedy otworzyłam oczy za oknem świeciło słońce. Teraz stopniowo się zachmurza. Siedzę przy otwartym balkonie. Piję kawę, palę papierosa, standard. Dzisiaj mam bojowy plan. Sprzątnąć pokój. Straszny tu bałagan.

Otworzyłam fejsbuka a tu mnóstwo życzeń urodzinowych. Rano zadzwonił H. z życzeniami, a potem drugi raz inny pacjent, taki zwariowany facet z mojej dzielnicy, mieszkający tuż obok. Wygłupiali się. A mi tak przyszło do głowy, że polubiłam tych ludzi.
Chyba będę tęsknić za nimi. A może nie. Może znów zapomnę. Nie wiedziałam, że szpital może być takim pozytywnym miejscem. Nie sądziłam, że poczuję się tu tak bezpiecznie.

Myślę o Panu M. Kocham go i rozpaczliwie mi go brak. Mój Pan M. Czasem korci mnie, by postarać się choćby dla niego. By walczyć choćby dla niego, skoro dla siebie nie czuję sensu. Nie sądziłam, że można kogoś tak kochać. Wydawało mi się, że nie jestem do tego zdolna. To była moja bezpieczna przystań. Czy potrafię odtworzyć coś takiego, już samej, bez niego?

Dlaczego inni ludzie są tacy bez znaczenia? To ludzie mnie napędzają. Są motorem do życia. Bez nich staję się kompletnie bezużyteczna. Gasnę.

Lubię terapię grupową w szpitalu. Ona daje mi dużo do myślenia. Udzielam się na niej sporo. Właściwie to tylko wtedy jakoś się ożywiam. Prowadzą ją dwie terapeutki. Jedna z nich jest znana na całą Polskę. I rzeczywiście bardzo mi się podoba to jak prowadzi grupę. Ostatnio mówiliśmy o zmianach. Doszłam wtedy do wniosku, że nie chcę niczego zmieniać. Myśl o tym, że miałabym włożyć w to jakiś wysiłek wywołuje u mnie poczucie irytacji. Nie przywykłam do podążania przez życie samej. Potrzebuję jakiegoś oparcia, jakiegoś przewodnika. Być może kiedy wyjdę ze szpitala udam się na terapię. Nie wiem tylko ile to mnie będzie kosztować. Czy będzie mnie na nią stać. Głupia sprawa.

No a dzisiaj 35 lat jak już tu sobie żyję. Bywało różnie. Teraz raczej trudność sprawia fakt, że nie ma we mnie tych wyśrubowanych emocji. Tylko jakiś impas, stagnacja. Ale ja już coś wymyślę. Muszę zadbać o siebie. Wiem, że jeszcze kiedyś będę czuć całą sobą. Jeszcze siebie odnajdę.

7 komentarzy:

  1. czy myślałaś kiedyś o tym, że chciałabyś być w kimś jedną połówką; aż tak się oprzeć by oddać połowę wszystkiego; kazać komuś żyć za siebie trochę; to bywa szansą ale jest zagrożeniem, że pożresz żywiciela; Kiedy myślisz o M - oczekujesz; czy zdarza Ci się mieć dla niego coś - co byś oddała, z czego zrezygnowała, czym się podzieliła - cennym nie uciążliwy; poszukaj ile warta jest dla Ciebie ta miłość;
    z tą połówka wpakowaną do cudzego plecaka to dobra metoda ale tylko wtedy, kiedy bpd zda sobie sprawę na czym polega miłość i troska;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niego jako terapeuty miałam jakiś szacunek i chęć i siłę walki o siebie. Chciałam żeby był ze mnie dumny jak ojciec, którego zabrakło w moim życiu. Chciałam mu ofiarować siebie lepszą, zdrowszą, bardziej poukładaną. Przejawem mojej troski o jego samopoczucie był jako taki rozwój, jako taka samodyscyplina.

      Chciałam by widział efekty swojej, naszej pracy. Potem jednak coś zepsułam. Pokochałam go zbyt mocno. Zbytnio się przywiązałam i nie pozwalałam do siebie zbliżyć już nikomu innemu.

      Potem byliśmy ważni tylko ja i on. To mnie zgubiło.

      Usuń
  2. czyli przyniosłaś mu klęskę; obie wiemy o czym mówimy :-) tak?

    ale ja pytałam o coś innego - nie Ty jako bluszcz, który po jego sukcesie wspina się - szukaj co w Tobie, poza nim - co dla Ciebie w Tobie - co wnosisz w miłość;
    oddawanie się bez wiary w swoją wartość jest błędem; w momentach trudnych postrzegana będziesz jako ciężar;
    Ty jesteś długo sama - znalazłaś w sobie te skarby, pielęgnujesz? - bpd mają niesamowite możliwości;

    ponazywaj chociaż to co masz - po kroku, powolutku;

    przecież w tak niesamowicie trudnych warunkach - jesteś swoim kłopotem to jasne - ale przecież funkcjonujesz;

    jest za co Cię podziwiać - a nie tylko współczuć; tego nikt nie znosi;
    pewnie masz to przepracowane i wiesz jak to robić - tylko ponownie zacząć wydobywać się trudno; rozpędziłabyś się i fruuu a tu mówią, że po ziemi

    Pewnie Cię wkurzam - trudno nie muszę byś akuratna - najwyżej fukniesz to poprzestanę na czytaniu; Chciałabym popatrzeć jak wstajesz - bardzo wierzę w to, że taki szpital ma sens

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie denerwujesz mnie. Nic takiego nie czuję. Szpital już pomógł, bo nie mam przymusu latania po sklepach i kupowania. Co prawda chwilowo mam problem z uczuciami, a raczej ich czuciem. Ale to pewnie wróci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szpital, tak,potrafi być takim miejscem gdzie można poznać fajnych ludzi.
    Za każdym razem poznawałam fajnych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego Dobrego Kochana! Szczęśliwego życia i pokochania siebie prawdziwie. Sciskam Cię urodzinowo z całej mocy! Mar

    OdpowiedzUsuń
  6. masz urodzinowy tort - do poharatania?
    trzymaj się dziewczyno - najlepszego!
    kiedy przyglądam się jak innym trudno - myślę o sobie, porównuje i mam dla tych którym trudniej szacunek;

    kiedy dwie baby plotkują o trzeciej: patrz jak gruba - mogłaby coś ze sobą zrobić itd; pytam a wy chcecie schudnąć po 5kg? tak? to powiem tyle wam łatwiej i odpieprzcie się od niej weźcie się za siebie!

    mnie trudno zrozumieć ale kiedy się uda - bywa błogo :-)
    Takich błogich chwil pośród ludzi - choćby ludzia szt 1 - bardzo Ci życzę

    OdpowiedzUsuń