środa, 23 maja 2012

Nie jest źle.

Upał niesamowity. Ale w sumie to dobrze. Pięknie jest, choć ja nie korzystam z tego jakoś specjalnie. To znaczy nie chodzę po dworze. W domu balkon otwarty 24h, koty mogą sobie się wylegiwać.

Wczoraj byłam na siłowni. Nie miałam ochoty, ale jak pomyślałam sobie, że mam do wyboru opychanie się i wymiotowanie to poszłam. Szybko zeszło, bo instruktor nie pozwolił robić więcej obiegów niż jeden. I miał rację. I tak wracałam do domu z drżącymi nogami, tak się jakoś przemęczyłam. W domu zjadłam troszkę więcej, fakt i piwo wypiłam. Po tym jak wypiłam zachciało mi się palić i jeść i wszystko. Wbiegłam do pokoju A. i klnąc zaczęłam opowiadać, że mnie nosi. No i jak tak jej to powiedziałam to się uspokoiłam. Poszłam do pokoju, położyłam się i zasnęłam, aż wstałam dzisiaj pół do ósmej. Do pracy przyjechałam na dziesiątą. Jak widać nie spieszyło mi się zbytnio.

Myślę, że celowo się spóźniam, bo to zapewnia mi dreszczyk niepewności. No i teraz siedzę i kawę piję. Wykonam kilka telefonów do klientów ale tak w ogóle mam zamiar coś wykombinować. Coś wymyślić. Dam znać jak coś. Tęsknię za ekipą ze szpitala. Polubiłam tych ludzi. Jakoś tak bezpiecznie się z nimi czułam. Może dlatego, że wszyscy tam byliśmy pod opieką i nie było potrzeby zbytniego angażowania się czy jakoś tak.

Ok, idę coś kombinować. Dam znać. A i bez palenia jestem już dzień piąty :) TADAM!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz